BRZRKR, czyli miks Wicka, Conana i Wolverina. Czy jest to zwykły akcyjniak za ponad 200 zł? Recenzja komiksu

Komiks “BRZRKR”, którego współautorem jest popularny aktor Kaenu Reeves, budzi skrajne opinie. Część moich moich ziomków go chwaliła, inni ostrzegali mnie, że to nie jest lektura w moim guście. Postanowiłem sprawdzić na własnej skórze, czy opowieść stworzona przez jednego z moich ulubionych aktorów jest godna polecenia.
Ten dziwaczny tytuł komiksu to skrót od wyrazu “berserker”, którym w mitologii nordyckiej określano wojowników nieznających strachu. Według podań, berserkerów w trakcie walki ogarniał szał, który dodawał im nadludzkiej siły. Pojawiają się zapisy, że w taki stan wprowadzono się za pomocą niektórych odmian grzybów (halucynogennych lub muchomorów). Po walce wojownik musiał odpoczywać przez kilka dni, często w stanie nieprzytomności.

I podobnie mamy w “BRZRKR’ze”, o czym dalej. Z grubsza rzecz ujmując, komiks to typowy akcyjniak, w którym główny bohater pracujący dla rządu wykonuje skrajnie niebezpieczne misje. Twarzy niejakiemu B. (zwanemu też Unute) użycza się sam Kaenu Reeves. I podobnie jak odtwarzana przez niego w serii filmów postać Johna Wicka, wykonuje krwawe akcje, graniczące czasami z absurdem. Ale w komiksach superhero to nic nadzwyczajnego.
B. ma pewne cechy superhero - jest nieśmiertelny. Regeneruje się podobnie jak przywołany w tytule tekstu Wolverine (czy też berserker po zjedzeniu muchomora). Czasem musi trochę poleżeć (jak berserker), by wrócić do pełni sił. Unute narodził się 80 tys. lat temu. Przez wieki obserwował wzloty i upadki cywilizacji, nierzadko angażując się w krwawe konflikty. Komiks jest przepełniony krwią, bijatykami, fruwającymi członkami ludzkich ciał i wyprutymi flakami.

Rząd wykorzystuje B. nie tylko dlatego, że posiada on dar nieśmiertelności. Również dlatego - a może nawet przede wszystkim, by dowiedzieć się jak wyekstraktować gen, który odpowiada za boskie cechy bohatera. Gdyby udało się dotrzeć do takiej informacji, można by stworzyć armię niezniszczalnych żołnierzy. B. jest więc poddawany nieustannym badaniom i terapii, której celem jest przywołanie najwcześniejszych wspomnień. Zdaniem naukowców, miejsce urodzenia może być kluczowe dla sprawy.
W tytule tekstu przywołałem też postać Conana. tak mi się skojarzyło ze względu na to, że część akcji dzieje się w zamierzchłych czasach. Mamy tu do czynienia z retrospekcjami. Unute jako wojownik odziany w skóry, szyszak i miecz, krwawo rozprawia się z najeźdźcami jego rodzinnej wioski. I oczywiście z każdej opresji wychodzi bez szwanku.

Kaenu Reeves w mediach społecznościowych pokazywany jest jako facet, który mimo milionów na koncie, żyje życiem zwykłego śmiertelnika. Nie stroni od zwykłej kawy na mieście, czy kanapki z fast fooda. Kaenu dostał kilka bolesnych lekcji od życia, które być może wpłynęły na jego postrzeganie rzeczywistości. W branży filmowej głośno jest o jego hojnych datkach dla ekip technicznych, które pracowały przy kultowych produkcjach. Reeves dzieli się z nimi swoimi pieniędzmi, a słyszałem też, że był skłonny spłacić kredyt jednej z pracownic, która ledwo spinała koniec z końcem.

Dlaczego o tym piszę? Bo nad komiksem unosi się duch Reevesa. Główny bohater, mimo nadludzkiej mocy, chce tylko jednego - po prostu umrzeć. Zestarzeć się u boku jednej kobiety i doczekać swojego końca w spokoju (w tytule mógłbym w sumie przywołać jeszcze postać Connora MacLeoda a z filmu “Nieśmiertelny”). Bo jak pewnie wiecie z innych dzieł popkultury traktujących o wątku nieśmiertelności, głównym problemem bohaterów bywa miłość. Nie mogą się zestarzeć ze swoimi ukochanymi partnerkami czy partnerami. Muszą patrzeć, jak zabiera je czas i żegnać, gdy nadejdzie kres.

Jeśli chodzi o warstwę graficzną komiksu, to nie mam większych uwag. A może inaczej - jest całkiem fajnie. Ron Garney wykonał kupę naprawdę dobrej roboty. Komiks cieszy oko, choć momentami kreska Garney’a wydaje się nieco chaotyczna. W amerykańskich komiksach ciężko mi docenić kunszt artystów, bo wiele prac jest robionych według rzemieślniczego sznytu, ale tu rysunki pasują do klimatu opowieści. A może to właśnie one nadają jej klimat?
Jak komiks wypada w ostatecznym rozrachunku? Jest nieźle - to na pewno jeden z tych akcyjniaków, które zapamiętacie. Być może ze względu na Kaenu Reeves'a, a być może ze względu na fabułę. Nie wybija się ponad przeciętność, ale ma w sobie “to coś” (ale ze mnie recenzent, co nie?). Mimo ostrzeżeń znajomych mi komiksiarzy, jestem w stanie “BRZRKR’a” zarekomendować. Warto przeczytać tę pozycję. Na pewno nie zmarnujecie czasu czytając te kilkaset stron.
Ja swój egzemplarz przeczytałem w wersji cyfrowej (jest dostępny na różnych platformach z e-bookami, ja korzystam z Książek Google). Nie będę się więc odnosił do technicznych aspektów polskiego wydania. U nas komiks wprowadziło na rynek jesienią ubiegłego roku wydawnictwo Mucha Comics. Jego cena okładkowa to 229 zł, a liczba stron ponad 400. Komiks został wydany w twardej oprawie, zawiera zeszyty “BRZRKR” #1–12 plus materiały dodatkowe, m. in. komentarz Keanu Reevesa do zeszytu pierwszego.
Źródło zdjęć: Materiały prasowe Mucha Comics