„El Eternauta” wystrzelił po Netfliksie. Sprzedaż komiksu w Argentynie wzrosła o 900%
Sukces serialu Netflixa przypomniał o materiale źródłowym, czyli komiksie "El Eternauta" z 1957 roku. Argentyński wydawca mówi o wzroście sprzedaży aż o 900% i dodaje, że komiks był hitem podczas ostatnich targów książki w Buenos Aires. Netflix potwierdził 2 sezon.
Jestem świeżo po obejrzeniu serialu "El Eternauta" (polecam!). To ekranizacja utrzymana w postapokaliptycznej konwencji, mogąca przywodzić na myśl kultowe "Żywe Trupy". Serial Netfliksa został dobrze przyjęty przez widzów, i co więcej - rozbudził ich apetyt na lekturę komiksu. Serwis El Chubut podaje, że w Argentynie po premierze serialu popyt dosłownie eksplodował. W materiałach o rynku wydawniczym pojawia się liczba, która robi największe wrażenie, czyli wzrost sprzedaży aż o 900 proc.
Netflix potwierdził już, że powstanie drugi sezon serialu. Zdjęcia mają ruszyć wiosną 2026 r.
Komiks wystartował w 1957 roku w odcinkach w magazynie „Hora Cero Semanal”. Jak czytamy w materiałach omawiających "El Eternautę", jest to opowieść science fiction mocno zakorzeniona w lokalności. Nie zaczyna się od wielkich laboratoriów ani armii, tylko od zwykłych ludzi w Buenos Aires, którzy próbują przeżyć po śmiertelnie toksycznych opadach. Z czasem widać, że chodzi o coś więcej niż „potwory z kosmosu”. W samym rdzeniu jest pomysł wspólnoty i współdziałania, a nie samotnego bohatera, który „załatwia sprawę” w pojedynkę.
The Guardian pisze, że w tle jest biografia scenarzysty, Héctora Germána Oesterhelda. Autor i jego rodzina byli nękani przez aparat represji argentyńskiej dyktatury. Właśnie dlatego „El Eternauta” bywa opisywany nie tylko jako klasyk fantastyki, ale też jako opowieść, która z czasem nabrała dodatkowych znaczeń, niezależnych od pierwotnej fabuły o inwazji.
A co z Polską edycją i pojawiającą się w socjalach datą 2026? Na dziś pewne jest jedno, czyli wydawnictwo Mandioca nie planuje polskiej edycji „El Eternauta”. Jak napisał Bartłomiej Rabij z Mandioki na forum Komikspec.pl, powodem były koszty licencji, które przy realiach polskiego rynku miały się po prostu nie spinać. To oznacza, że jeśli „El Eternauta” ma wyjść u nas, musiałby przejąć go inny wydawca i ogłosić to już pod własnym szyldem.