Kroniki Wielkiej Puszczy #1. Tajemnica starszej pani. Wioleta Detyniecka i Aneta Szczypczyk. Recenzja

Kroniki Wielkiej Puszczy #1. Tajemnica starszej pani. Wioleta Detyniecka i Aneta Szczypczyk. Recenzja

Bardzo fajny komiks dla młodszych czytelników! Tajemnica goni tu tajemnicę, a ciekawy scenariusz - wykorzystujący motywy z legend i mitów słowiańskich - potrafi wciągnąć i starszego czytelnika. Zreszta autorki wyraźnie mrugają do niego okiem. Tu nie ma nudy, cały czas coś się dzieje. Wisienką na torcie są fantastyczne rysunki.

Idąc pod prąd clickbaitowym trendom, już we wstępie napisałem, że komiks mi się podoba. Mam jednak nadzieję, że znajdą się tacy czytelnicy, którzy jednak zdecydują się doczytać uzasadnienie ;) A podoba mi się dlatego, że jest tu w zasadzie wszystko, czego oczekiwałbym od dobrego komiksu przygodowego. Czyli przygoda, zagadki, tajemnice i kupa humoru. 

Scenariusz napisała Wioletta Detyniecka, a rysunki są dziełem Anety Szczypczyk. Komiks opowiada historię rodziny, która przeprowadza się do małego miasteczka położonego nad Jeziorem Księżycowym, tuż przy Wielkiej Puszczy. Główną bohaterką jest Rózia. Jej mama prowadzi badania archeologiczne pradawnej cywilizacji, o której niewiele wiadomo. Zresztą niewiele wiadomo o całej okolicy, którą poznajemy do spółki z Rózią.

Autorki zręcznie budują napięcie, wprowadzając coraz to nowe wątki i postacie, które intrygują i skłaniają do snucia domysłów. A trzeba przyznać, że tajemnica goni tu tajemnicę. Obok tytułowej tajemniczej starszej pani, mamy tajemniczego kotka, tajemniczych mieszkańców lasu, tajemniczą wstążkę, tatę hodującego tajemnicze grzybki i wiele, wiele więcej tajemniczych spraw. Wykreowany świat jest mieszanką słowiańskich mitów z nowoczesnym podejściem do fantasy. 

Jak wspomniałem we wstępie, na słowa uznania zasługują rysunki Anety Skrzypczyk. Artystka ma bardzo fajny, wyrazisty styl. Kadry są bardzo staranne i pełne detali. Jest na czym zawiesić oko - warto poświęcić dłuższą chwilę na podziwianie uroków miasteczka, jeziora i lasu. Kolory są żywe, a barwy nasycone. Warto też podkreślić ciekawą kompozycję kadrów.

Jako poważny pan w średnim wieku, na co dzień czytam przede wszystkim komiksy dla dorosłych. Obiecałem sobie jednak, że nie pozwolę, by czas zabił we mnie to wewnętrzne dziecko, które czasami lubi sięgnąć po literaturę dla młodszego czytelnika, pograć na Xboxie czy poskładać klocki Lego. Wciąż pochłaniam humorystyczne frankofony skierowane do młodszych, nie gardzę też porządna dawką komiksów Disneya, czy kultowym już w zasadzie Dogmanem. I chętnie sięgam po tego typu publikacje. Czytam je z najmłodszym synem, którego coraz bardziej przekonuje to medium.

Komiks podobał się nam obu. Mi przypomniał beztroskie lata dzieciństwa spędzone nad pełnymi przygód książkami Z. Nienackiego czy E. Niziurskiego. Młodszego pochłonęły tajemnice, domysły i spekulacje nad fabułą. Czytał książeczkę ze zmarszczkami na czole i wypiekami na twarzy. Na pewno obaj chętnie sięgniemy po kolejną część.

Komiks otrzymaliśmy bezpłatnie od wydawnictwa “Kultura Gniewu”. Wydawca nie wywierał wpływu na naszą opinię.