Przygody Gala Asteriksa #11. Tarcza Arwernów. Recenzja
Po każdej lekturze wydania kolekcjonerskiego “Przygód Gala Asteriksa” odnoszę wrażenie, że czytając te komiksy za młodu, bez obszernego “przewodnika”, wielu żartów i odniesień po prostu nie rozumiałem. Na przykład nie wiedziałem dlaczego galowie alergicznie reagują na Alezję, jaką rolę pełnił węgiel w składach z winem lub z jakiej firmy oponiarskiej nabijają się autorzy.
Dlatego też z największą przyjemnością sięgam po każdy kolejny tom serii wznawiany obecnie przez Egmont. Odkąd pamiętam Asteriks należał do ścisłego kanonu moich ulubionych bohaterów, a każdy album czytałem na początku lat 90-tych po kilka razy. Teraz patrzę na te historie w nowym świetle, które rzucają obszerne materiały dodatkowe dołożone do każdego tomu. A jest tego naprawdę sporo. To teksty, które nadają konkretnego kontekstu każdej historii plus wyjaśniają kwestie, które nie są oczywiste dla czytelników spoza Francji. Na przykład ten wątek z węglem i winem w niemal każdym gospodarstwie. Ale nie będę Wam zdradzał szczegółów - doczytacie sami.
W jedenastym tomie “Przygód Gala Asteriksa” Alberto Uderzo i Rene Gościnny wzięli na tapet modne pod koniec lat 60-tych uzdrowiska, które specjalizowały się m.in. w dietach i innych zabiegach leczniczych. Kuracjusze tam przybywający poddawani byli drakońskim dietom, które miały uleczyć ich chore z obżarstwa i przepicia wątroby. Pretekstem do odwiedzin jednego z takich uzdrowisk stała się choroba wodza Asparanoiksa.
Na miejscu okazało się, że Asteriks i Obeliks wplątują się niechcący w intrygę, którą knuje Juliusz Cezar. Wódz Rzymian chce odbyć triumfalny marsz na tarczy Wercyngetoryksa, jednego z przywódców rebelii sprzed lat. Okazuje się, że nikt nie wie, gdzie jest owa tarcza. W jej poszukiwania ruszają zarówno Rzymianie, jak i przebywający w uzdrowisku Asteriks i Obeliks, którzy chcą pokrzyżować im plany. Rozpoczyna się śledztwo, którego nie powstydziłaby się opisać w swoich książkach sama Agatha Christie ;)
Podobnie jak wszystkie poprzednie albumy, także “Tarcza Arwernów” obfituje w liczne gagi, zabawy słowem i zabawne sytuacje. Mistrzowsko skonstruowany album zaczyna się od retrospekcji, by dopiero później przenieść nas do wioski Galów. Ale oprócz humoru komiks też poważny wątek przewodni - chodzi o niepodległość Galii, wstyd i rozgoryczenie po bitwie pod Alezją, działalność ruchu oporu w czasie okupacji itp.
Autorzy tradycyjnie naśmiewają się ze współczesnych sobie trendów czy wynalazków. Na przykład Obeliks “przerywa łączność” w biurze łapiąc małego pigmeja roznoszącego wiadomości (aluzja do ówczesnych systemów łączności interkom) i dokonuje “przelewu” wskakując do basenu z wodą (woda przelewa się do innego zbiornika). A obaj bohaterowie odwiedzają fabrykę kół, która stanowi nawiązanie do rosnącej potęgi firmy Michelin. Takch smaczków wyłapiecie więcej, dzięki wspomnianym materiałom dodatkowym.
Polecam! Tak samo jak każdy z do tej pory wydanych albumów. Teksty dodatkowe naprawdę robią robotę i pozwalają poznać kulisy stojące za danym komiksem. A do tego wydawca dokłada także ciekawostki dotyczące polskiego rynku i wcześniejszych wydań. Masa ciekawej publicystyki dla każdego fana komiksu.
[Współpraca reklamowa] Egzemplarz recenzencki otrzymałem bezpłatnie od wydawnictwa Egmont. Wydawca nie wywierał wpływu na moją opinię.