W Sacramento chcą znieść zakaz sprzedaży komiksów dzieciom. Obowiązuje od 1949 roku
W stolicy Kalifornii wciąż obowiązuje uchwalony w 1949 roku zakaz sprzedaży wielu komiksów dzieciom i nastolatkom. Teraz radni Sacramento chcą go uchylić i zamienić w święto komiksu - „Sacramento Comic Book Week”
W stolicy Kalifornii wciąż obowiązuje uchwalony w 1949 roku zakaz sprzedaży wielu komiksów dzieciom i nastolatkom. Przepis uderza w tytuły o zbrodniach, podpaleniach, morderstwach czy gwałtach i zabrania ich dystrybucji osobom poniżej 18 lat. Od dawna nie jest egzekwowany, ale nadal figuruje w prawie Sacramento.
Jak podaje Associated Press, jedna z komisji rady miasta właśnie jednogłośnie zarekomendowała jego uchylenie, a przy okazji ustanowienie trzeciego tygodnia września „Sacramento Comic Book Week”. Impuls wyszedł od scenarzysty Ebena Burgoona, który uruchomił petycję o usunięcie martwego przepisu. Wspierają go American Library Association i Comic Book Legal Defense Fund, podkreślając, że zakaz jest sprzeczny ze współczesnym rozumieniem wolności słowa.
Sprawa ma swoje korzenie w komiksowej panice moralnej sprzed dekad. W połowie XX wieku w USA szeroko dyskutowano, czy zeszyty o zbrodniach i grozie „psują” dzieci. Branża odpowiedziała wówczas samoregulacją, tworząc m.in. słynny „Comics Code Authority”, ale lokalne władze poszły dalej i wprowadzały własne zakazy. Podobne przepisy uchwalano m.in. w hrabstwie Los Angeles czy w Lafayette w stanie Luizjana. Część z nich – tak jak w Sacramento – do dziś tkwi w kodeksach, choć od dawna nikt ich realnie nie stosuje.
Dyskusja w Sacramento toczy się w momencie, gdy w całych USA rośnie liczba prób ograniczania dostępu do książek i komiksów w bibliotekach, zwłaszcza szkolnych. Organizacje takie jak PEN America i American Library Association raportują tysiące przypadków banów, często wobec tytułów poruszających temat przemocy, tożsamości czy seksualności.
Jeśli rada miasta przegłosuje uchylenie przestarzałego zakazu, Sacramento zamieni papierową cenzurę w święto komiksu. Dla lokalnych księgarni i bibliotek to koniec ryzyka, że ktoś spróbuje użyć starego prawa jako pretekstu do ataku na niewygodne tytuły. A dla reszty Stanów to sygnał, że czas posprzątać podobne relikty z miejskich kodeksów.