Superman #2. W łańcuchach. Joshua Williamson. Recenzja

Ukazał się drugi tom komiksu "Superman" z runu Joshuy Williamsona. Choć coraz rzadziej sięgam po komiksy superhero, to mam jednak słabość do Człowieka ze Stali. Sam nie wiem z czego ona wynika, bo Clark w porównaniu z Brusem często wypada na nudziarza.

Superman #2. W łańcuchach. Joshua Williamson. Recenzja

Ale może właśnie ten jego idealizm działa na mnie jak magnes.


„Superman – W łańcuchach” to drugi tom polskiego wydania aktualnego runu Joshuy Williamsona i zarazem komiks, w którym układa się większość elementów nowego status quo. Mamy tu niełatwą współpracę Supermana z Lexem Luthorem, korporację Supercorp oraz nowego, groźnego przeciwnika. Wydany przez Egmont komiks zawiera zeszyty „Superman” #6–12 z rysunkami Bruno Redondo, Gleba Melnikova i Davida Baldeóna, w przekładzie Jakuba Sytego.

W opowieści wracają echa przeszłości - pojawia się więzień, który latami przetrzymywany był pod wyspą Strykera. Kiedy Superman dowiaduje się o tajemniczym więźniu, postanawia zajrzeć do szczelnie zabezpieczonej celi. I tym samym otwiera prawdziwą puszkę Pandory. Historia osoby przetrzymywanej na osobności jest bezpośrednio związana z historią samego więzienia i bezwzględnością magnatów Metropolis. Co więcej, "skuty" posiada moce, który są w stanie realnie zagrozić Supermanowi.

Clark musi więc powstrzymać kogoś, kogo stworzył system, z którym na co dzień walczy. Autor dokłada do tego ostry, ale nieprzekreślający porozumienia konflikt z Lexem Luthorem. Biznesmen nadal próbuje dyktować Kentowi warunki, podsuwając mu narzędzia (w tym specjalną „superzbroję”) i wymuszając coraz bardziej pragmatyczne decyzje. 

Główny wątek przeplata się z pobocznymi, które stanowią podbudówkę pod kolejne części sagi. Odczułem wrażenie, że momentami te wątki poboczne są zbyt mocno eksponowane, spychając główną opowieść na drugi plan. Ale to standardowe zagrania amerykańskich scenarzystów - podobne do stylu opowiadania seriali telewizyjnych. Zamiast skupiać się po kolei na jednej opowieści (jak to bywa we frankofonach), dokładają nowe elementy, które w kolejnych zeszytach będą stanowić główną oś fabularną. Mamy wątki dotyczące rodziny Lexa, Brygady Odwetowej i Brainiaca. Zdaje się, że dotychczasowe numery są jedynie wstępem do czegoś większego. 

Wciąż zagadką pozostaje postać Lexa Luthora. W zasadzie nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Czy jego przemiana jest realna, czy może jest to jedynie element jego gry. Zwłaszcza, że Lex próbuje narzucać swoje pomysły na rozwiązanie problemu więźnia - twierdzi, że tylko brutalna konfrontacja wchodzi w grę. Superman – wierny empatii – broni zasady, że ludzi (nawet tych, którzy zawinili) nie resocjalizuje się przemocą. 

Pod względem oprawy graficznej jest całkiem przyzwoicie. Bruno Redondo wnosi klarowny storytelling i czytelny rytm akcji, Melnikov – ekspresję i „szorstką” dynamikę, Baldeón – komiksową przejrzystość scen zbiorowych. To standardowy mainstreamowy styl amerykańskich komiksów - jest prosto, czytelnie, kolorowo. 

„Superman – W łańcuchach” to tom satysfakcjonujący, choć nie bez wad. Jeśli szukacie esencjonalnej konfrontacji idei Supermana z bezwzględnym pragmatyzmem Luthora oraz lubicie, gdy nowe pomysły nawiązują do historii (Stryker’s Island, echa telekinetycznych mocy z lat 90.), będziecie zadowoleni. Jeśli liczyliście na domkniętą, jednorodną opowieść – traficie jedynie na przystanek w drodze do czegoś dłuższego. Ale "plusy ujemne" nie przysłaniają "plusów dodatnich". To całkiem solidny album.

AdWidget.createResponsive('ad-banner', 'rectangle');