Asteriks #12. Asteriks na igrzyskach olimpijskich. Recenzja
Ależ ten czas leci! Ponoć najlepiej to widać po dorastających dzieciach i kolejnych tomach komiksowych kolekcji. Zobaczcie zresztą sami - ledwo ruszyła “nowa” kolekcja przygód Asteriksa, a już jesteśmy na półmetku albumów, do których scenariusz napisał Rene Goscinny. “Asteriks na igrzyskach olimpijskich” to już bowiem 12 tom serii. Ale spokojnie - przed nami jeszcze grubo ponad 20 tomów.
Przypomnę tylko dla formalności, że “Przygody Gala Asteriksa” to seria komiksowa stworzona przez Rene Goscinnego (scenariusz) i Alberto Uderzo (rysunki). Scenarzysta pisał ją do albumu 24, czyli do “Asteriksa u Belgów”. Album ukazał się w 1979 roku, dwa lata po śmierci Goscinnego. Po śmierci przyjaciela Albert Uderzo wziął na siebie całość prac nad serią - rysował i pisał scenariusze aż do albumu 34. Później kontynuacje powierzono Jeanowi Yves Ferriemu i Didierowi Conradowi.
W dwunastym tomie “Przygód gala Asteriksa” bohaterowie udają się do Grecji na igrzyska olimpijskie. Co jednak ciekawe, to nie Grecy są w tym przypadku nacją, z której autorzy stroją sobie najbardziej żarty. Po uszach dostaje się w głównej mierze samym Galom, którzy decydują się wziąć udział w olimpiadzie. No i oczywiście Rzymianom. Przy czym należy pamiętać, że w tym numerze Galowie są akurat Rzymianami. Nieważne. Wszystko zrozumiecie po lekturze komiksu.
A ja tradycyjnie - za redaktorami wyśmienitego dodatku - przybliżę Wam pokrótce genezę pomysłu na ten komiks. Otóż album miał się ukazać w 1968 roku - roku, w którym odbywały się Letnie Igrzyska Olimpijskie w Meksyku oraz Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Grenoble we Francji. Jakaż mogła być lepsza okazja do rozbawienia czytelników niż dwa duże święta sportu skumulowane w niedługim odstępie czasu? Dlatego Uderzo i Goscinny wysłali Galów do Grecji, bo w tamtych czasach igrzyska odbywały się właśnie tam.
A czemuż to nabijali się w Galów? W roku 1968 Francja wciąż trwała w dobrobycie, niemal każde gospodarstwo miało już własny telewizor, z uwagą śledzono zagraniczne imprezy sportowe, imprezowano świętując sukcesy drużyn, na dobre ruszyła moda na zorganizowane zagraniczne wycieczki, młode pokolenie nie żyło już tematem wojny. Francuzi obrastali w piórka przekonani o swojej tężyźnie, sprawności i pewnych sukcesach na Zimowej Olimpiadzie (nie wypadli w sumie nawet najgorzej - przywieźli 9 medali, z czego 4 złote). Trzeba było im trochę utrzeć nosa.
Autorzy zwrócili na przykład uwagę na zachowanie Galów. Hałaśliwi, złośliwi wobec innych, nie respektujący zasad uczciwej rywalizacji (według Obeliksa wszystkiemu winne było “dziwne prawo kociołkowe” w Grecji). No i oczywiście nie przestrzegający diety, a w rzeczywistości niezbyt wysportowani. Dostało się też zorganizowanym wyjazdom kibiców, nieprzestrzeganiem regulaminu na trybunach (Galowie wywiesili baner i głośno dopingowali, choć w tamtych czasach nie było to dobrze widziane) itp.
Te i masę innych ciekawostek tradycyjnie znajdziecie w dodatku do komiksu. A sam komiks? Nie będę obiektywny, bo dla mnie “Przygody Gala Asteriksa” to wciąż wyśmienita lektura, obfitująca w masę ponadczasowych gagów, żartów sytuacyjnych i uniwersalnego humoru. Jeśli podobnie jak ja czytaliście już wcześniej “Asteriksa na igrzyskach olimpijskich”, to przed ponowną lekturą komiksu przeczytajcie koniecznie materiały dodatkowe. Rzucą Wam nowe światło na całą historię i wyjaśnią wiele ukrytych smaczków. Dla koneserów gatunku coś pięknego. Polecam!
[Współpraca recenzencka] Egzemplarz recenzencki otrzymałem bezpłatnie od wydawnictwa Egmont. Wydawca nie wywierał wpływu na moją opinię.