Batman Detective Comics. Gothamski Nokturn: Akt II.

Trzeci tom „Batman: Detective Comics – Gothamski Nokturn” autorstwa Rama V to kolejny rozdział w gotyckiej symfonii mroku, która coraz śmielej flirtuje z horrorem, alchemią i mitem. Komiks ten nie tyle opowiada historię Batmana, co rzuca go w wir mistycznej wojny o duszę Gotham - miasta, które przestaje być przestrzenią, a staje się osobnym bytem, żyjącym i upiornym.
Rodzina Orghamów i alchemiczny sen o nowym Gotham
Ram V kontynuuje swój narracyjny eksperyment, w którym klasyczny motyw detektywistyczny ustępuje miejsca baśniowej mitologii i duchowemu konfliktowi. Centralnym punktem tej części są działania rodziny Orghamów - enigmatycznego rodu wywodzącego się z Europy, który kontynuuje swoje rytualne przejęcie miasta. Przewodzi im Arzen, wizjoner i kapłan nowego ładu, który widzi Gotham nie jako siedlisko przestępczości, lecz jako miasto wymagające duchowego oczyszczenia.
Ich metody? Mroczna magia, alchemiczna technologia, kontrola bólu i eksperymenty, które przyprawiają o gęsią skórkę. Wszystko to ma na celu jedno - przedefiniowanie miasta i wyeliminowanie z niego symbolu chaosu, jakim jest Batman. W ich wizji nie ma już miejsca dla Mrocznego Rycerza. I to właśnie ten wątek, powolne wypieranie ikony, jest osią emocjonalną tej opowieści.



Batman: Rycerz na krawędzi rzeczywistości
W „Akcie II” Batman to już nie tylko detektyw tropiący przestępców, ale zmęczony wędrowiec, który przemierza rzeczywistość na granicy jawy, snu i halucynacji. Zredukowany do roli pionka w grze potężniejszych sił, gubi się w splątanych wspomnieniach i wizjach. Jego ciało nie wytrzymuje presji, a umysł chwieje się pod naporem proroctw i symboli. A jednak jego detektywistyczny instynkt, choć przytłumiony, wciąż prowadzi go w stronę zła, tego, które zmienia kształty i język.
Narracja nie prowadzi nas prostą ścieżką. To opowieść pełna retrospekcji, wspomnień, majaków. Wszystko tu pulsuje jak mroczny sen. Styl ten jednych zachwyci, innych, tak jak mnie, momentami może wytrącać z rytmu.
Symfonia niespójności – narracyjna kakofonia?
I tu dochodzimy do pierwszego zgrzytu. Ram V wyraźnie chciał stworzyć ambitną, wielowarstwową opowieść - coś więcej niż kolejny komiks superhero. Problem w tym, że całość bywa zwyczajnie niespójna. Narracyjny chaos, fragmentaryczność wydarzeń, skoki między stylami wizualnymi. To wszystko sprawia, że odbiór komiksu bywa trudny. Szczególnie dla tych, którzy nie znają wcześniejszych tomów. Bez ich lektury łatwo się tu utopić.
Co więcej, mnogość autorów poszczególnych segmentów, zarówno scenarzystów, jak i rysowników, powoduje, że całość traci jednolitość. Komiks przypomina misterny gobelin, w którym niektóre nici nagle urywają się lub biegną w zupełnie innym kierunku niż pozostałe.



Horror, fantasy i... rozczarowanie?
Choć w „Gothamskim Nokturnie” nie brakuje elementów horroru, okultyzmu i grozy, to trudno oprzeć się wrażeniu, że rdzeń tej historii - detektywistyczna zadziorność Batmana - gdzieś się rozmywa. Ram V kreśli wizję niemal operową, ale chwilami ta opera zmienia się w kakofonię.
To nie znaczy, że komiks nie ma swoich mocnych stron. Ba, niektóre sceny są naprawdę świetnie skonstruowane. Problem w tym, że zaraz po nich dostajemy sekwencje znacznie słabsze, jakby zabrakło reżysera-dyrygenta, który zadbałby o spójność tonacji. Mamy więc coś na kształt preludium do wielkiej kulminacji, ale zagrane na rozstrojonych instrumentach.
Warstwa graficzna: uczta z niestrawnością?
Pod względem graficznym tom prezentuje się... różnorodnie. I to zarówno zaleta, jak i wada. Rysownicy zmieniają się często, a ich style są bardzo odmienne - od klasycznych po mocno stylizowane. Efekt? Zanim oko przyzwyczai się do jednego języka wizualnego, już musi przechodzić do kolejnego. To może być męczące, ale też znakomicie oddaje rozdwojenie tożsamości Gotham - miasta rozciągniętego między snem a jawą.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje, moim zdaniem, Francesco Francavilla. Jego sekwencje to czysta uczta dla miłośników noir. Stylizowana kreska, minimalistyczna forma, operowanie cieniem i światłem, a przede wszystkim charakterystyczna paleta kolorów tworzy wrażenie pulpowej halucynacji. Jego prace kipią atmosferą, są pełne napięcia i melancholii. Zdecydowanie najmocniejszy wizualny punkt tego tomu.
Dla kogo jest „Gothamski Nokturn”?
Nie jest to komiks dla wszystkich. Fani klasycznego Batmana, detektywa w pelerynie tropiącego przestępców w brudnych zaułkach Gotham, mogą się poczuć zagubieni. Z kolei ci, którzy cenią mistyczne, rozbudowane fabuły z pogranicza horroru i fantasy, znajdą tu wiele smaczków. Ale tylko pod warunkiem, że znają poprzednie tomy. Bez tej wiedzy ten świat po prostu się nie klei.
To historia wymagająca skupienia i cierpliwości. Momentami nużąca, momentami fascynująca. Niewątpliwie ambitna, ale nie zawsze zrozumiała.
Podsumowanie: Gotham w chaosie, czy chaos w Gotham?
„Batman: Detective Comics – Gothamski Nokturn: Akt II” to komiks, który próbuje być wielki, ale potyka się o własną ambicję. Ram V stawia na narracyjne eksperymenty, mistyczną symbolikę i rozbudowaną mitologię, z lepszym i gorszym skutkiem. Fragmentaryczna struktura, narracyjny chaos i zróżnicowana oprawa graficzna sprawiają, że nie jest to pozycja łatwa w odbiorze.
Ale dla wytrwałych czeka tu nagroda: opowieść o Gotham jako żywym organizmie, który pożera swoich bohaterów. O Batmanie jako relikcie starego porządku. O mieście, które nie tylko śni, ale i wciąga w sen swoich mieszkańców.
Warto spróbować, ale tylko z pełnym przygotowaniem. Inaczej ten nokturn może się okazać zbyt mroczny.
Komiks został wydany przez wydawnictwo Egmont.
Tytuł: Batman Detective Comics - Gothamski Nokturn: Akt II.
Scenariusz: Ram V, Simon Spurrier, Dan Watters i inni
Rysunki: Ivan Reis, Stefano Raffaele, Francesco Francavilla i inni
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Format: 167x255 mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 168 (kolor)
Rok wydania: 2025
Cena okładkowa: 69,99 zł
[Współpraca reklamowa] Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.

