„To mój sposób przeżywania straty”. Bill Sienkiewicz o portretach pożegnalnych

Bill Sienkiewicz opowiedział o swoich „portretach pożegnalnych” – szybkich szkicach rysowanych po śmierci artystów, którzy go ukształtowali. To dwugodzinne, emocjonalne studia, które – jak mówi – stały się wspólnym przeżywaniem żałoby.

„To mój sposób przeżywania straty”. Bill Sienkiewicz o portretach pożegnalnych

Na briefingu MFKiG 2025 Bill Sienkiewicz opowiedział o cyklu swoich „portretów pożegnalnych” – szkicach powstających po śmierci artystów, którzy byli dla niego ważni. „Zacząłem je robić, kiedy odchodzili muzycy i aktorzy, którzy mnie ukształtowali. Czułem, że nie mam nic więcej do zaoferowania, poza tym by powiedzieć: ‘przykro mi, to ta osoba dla mnie znaczyła’. Tak przetwarzam emocje – wizualnie” – mówił.

Dodał, że narzucał sobie limit czasu: „dawałem sobie dwie godziny na portret; czasem to była prosta podobizna, czasem zostawiałem rzeczy niedopowiedziane, żeby wybrzmiało to, co czuję”. Jak przyznał, z czasem te rysunki „stały się formą zbiorowej żałoby”, bo wiele osób pisało mu, że pomagają im w przeżywaniu straty. „Mam co najmniej 50 takich prac zaczętych w połowie”, zdradził.

Najtrudniejszy był portret Tima Sale’a: „poprosił, żebym zrobił go jeszcze przed śmiercią, żeby zdążył zobaczyć. To było najcięższe – odsunąć na bok własne ego i uchwycić, co o nim czuję”.

W Łodzi Sienkiewicz wymienił m.in. Amy Winehouse („kochałem jej muzykę”) oraz Glena Campbella – przy nim „zobaczył” złoty garnitur jako wizualny skrót aury „złotego chłopaka”. Wspomniał też, że zaczął szkic Roberta Redforda o podobnym blasku.

Poza tym, co padło na sali, łatwo zobaczyć, jak szeroki jest ten cykl w jego mediach społecznościowych. Na oficjalnym blogu artysty „Memorial Series” pokazano portrety m.in. Adama Westa, Stephena Hawkinga, Carrie Fisher, Prince’a i Chrisa Cornella – to przekrojowy przegląd tego, kogo żegnał od lat.

W 2022 r. magazyn „Tripwire” zebrał jego hołdy m.in. dla Kevina O’Neilla, Carlosa Pacheco, Olivii Newton-John, Toma Palmera, Nichelle Nichols, Tima Sale’a, Gilberta Gottfrieda, Raya Liotty, George’a Péreza, Neala Adamsa, Kevina Conroya, Kim Jung Gi, Kirstie Alley i Angelo Badalamentiego.

A już wcześniej Sienkiewicz publikował serie pod hasłem „Those We Lost in 2018” z portretami, wśród których wymieniał choćby Stanleya, Burta Reynoldsa, Margot Kidder czy Nancy Wilson.

To, co spina te prace, to szybkość i emocjonalny skrót – „najpierw gest, czasem bałagan, a potem naprawianie”, jak Sienkiewicz mówi szerzej o swojej metodzie; tu przełożone na formę, która ma „przeciągnąć nitkę przez ucho igły” i uchwycić sens osoby, nie tylko podobieństwo.

Jeśli ktoś chce pogłębić temat, najpewniejszym tropem są kanały artysty (Facebook/Instagram) oraz jego blog, gdzie regularnie pojawiają się kolejne „in memoriam”. To rzadki przykład cyklu, który łączy prywatny gest z publicznym rytuałem – i który, jak mówi sam autor, stał się „czymś, co chciał dalej robić”, choć dziś rzadziej i uważniej.

Uwaga: cytaty z MFKiG 2025 w swobodnym, nieprofesjonalnym tłumaczeniu z angielskiego.