Wróciła moda na "blind bagi" w amerykańskich komiksach. Jedni są zachwyceni, inni twierdzą, że to hazard

Jeśli śledzicie newsy z rynku amerykańskiego, możecie mieć wrażenie, że wróciła moda na „blind bagi”. Mechanika tego pomysłu jest prosta: zamiast kupować zeszyt z konkretną okładką, czytelnik dostaje zapieczętowaną folię, a dopiero po otwarciu poznaje jaką okładkę udało mu się wylosować.

Wróciła moda na "blind bagi" w amerykańskich komiksach. Jedni są zachwyceni, inni twierdzą, że to hazard

Może to być standard, jeden z kilku wariantów lub kolekcjonerski unikat. Działa to na podobnej zasadzie jak dobrze nam znane „jajka z niespodzianką”, minifigurki Lego czy karty kolekcjonerskie, tylko zostało przeniesione do świata komiksu.

W rzeczywistości nie jest to jednak nowe zjawisko. Polybagi były niezwykle popularne szczególnie w latach 90., gdy rynek kolekcjonerski był rozgrzany do czerwoności. W mijającym roku zaczęto ponownie masowo wykorzystywać tę formę jako narzędzie „losowania” okładek i wariantów, czyli sprzedaży opartej na elemencie niepewności. Zagraniczne serwisy piszą, że tzw. polybagi wracają, ale w innej roli niż kiedyś.

Symboliczny przykład tej fali to „Invincible Universe: Battle Beast #1”. Jak podaje Image Comics, zamówienia na ten zeszyt miały być wyjątkowo wysokie, a w blind bagach obiecywano dodatkowe elementy, w tym komiksowe „bonusy” i warianty, których nie da się wybrać przy ladzie.

Chwilę później do gry weszło DC - „Batman #1” dostał specjalną wersję „Blind as a Bat”. Okładki – niespodzianki przestały być tylko gadżetem, a stały się osobną strategią sprzedaży, z wyraźnie wyższą ceną niż standardowy zeszyt. Równolegle DC zaczęło rozkręcać podobną zabawę przy „DC K.O.”, gdzie pojawiają się warianty o różnych progach rzadkości.

Image Comics i Gonkbonk szykują świąteczny Holiday Blind Bag
Image Comics połączyło siły z blogiem Gonkbonk, by w grudniu wypuścić limitowany „Image Comics Holiday Blind Bag” z rzadkimi wariantami okładek. To kolekcjonerska niespodzianka przygotowana jako świąteczny prezent dla fanów.

Marvel też testuje ten model. Jak informowało wydawnictwo w komunikatach dla rynku, „Ultimate Endgame #1” ma wariantową dystrybucję w formie blind bagów w ramach popularnej u nich „gry” wariantami, czyli mieszania okładek o różnej dostępności. Do trendu dołączyli kolejni wydawcy. Przykładowo IDW zastosował podobne rozwiązania przy „Teenage Mutant Ninja Turtles #13”.

Marvel wprowadza Ultimate Endgame i okładki w Blind Bags. Czyli komiksowe Kinder Niespodzianki
Marvel Comics zapowiedział premierę pięciozeszytowej serii „Ultimate Endgame”, która zadebiutuje 31 grudnia 2025 roku. Najważniejszą nowością towarzyszącą premierze jest wprowadzenie specjalnego programu „True Believers Blind Bags”.

Ten mechanizm ma jednak dwie strony medalu. Z perspektywy wydawców i sklepów komiksowych to łatwy sposób na podbicie zamówień i stworzenie „wydarzenia” wokół premiery, nawet jeśli mówimy o zwykłym zeszycie. Dla części czytelników to zabawa w losowanie, a dla kolekcjonerów – polowanie na unikaty.

Krytycy widzą w tym jednak mechanikę podobną do losowania nagród, tylko w produkcie, który wcześniej kupowało się świadomie. Produkcie skierowanym do dzieci i młodzieży. W zagranicznych mediach pojawiają się argumenty o „hazardzie” i o tym, że część wydań bywa po prostu za droga jak na to, co realnie oferuje. Publicyści wspominają lata 90., gdy gonienie za „sztuczną rzadkością” i efektownymi trikami okładkowymi doprowadziło do przegrzania rynku.

W Polsce możemy na razie „czuć się bezpiecznie”. Nam bliżej do limitowanych okładek i wydań kolekcjonerskich, które czytelnik może wybrać świadomie. Blind bagi w rozumieniu „kupujesz zeszyt w ciemno” to nadal egzotyka. Jednocześnie polscy czytelnicy znają kulturę blind boxów z rynku figurek i gadżetów, więc jeśli amerykański model będzie się utrzymywał, prędzej czy później ktoś spróbuje przeszczepić go także na komiksy.

Samo zjawisko jest natomiast o tyle ciekawe, że łączy bardzo stary chwyt (polybag) z nową dynamiką rynku, gdzie liczy się „moment” w social mediach, unboxing i kolekcjonerskie emocje. Pytanie brzmi nie „czy to zadziała”, bo już działa, tylko jak długo da się utrzymać zainteresowanie, zanim czytelnicy uznają, że losowanie zaczęło zastępować sam komiks.