Duch Bunkra. Recenzja komiksu

Duch Bunkra. Recenzja komiksu

Są autorzy, którzy bledną z czasem jak nieudany tatuaż na łydce po pięćdziesiątce. Ale są też tacy, których kreska świeci jak neon w PRL-owskiej kawiarni, a dialogi świszczą ostrzej niż brzytwa zakapiora w ciemnym zaułku na warszawskiej Pradze. Janusz Christa to właśnie ten drugi typ - mistrz humoru, czarodziej absurdu, demiurg dialogów, które się cytuje zamiast przysłów. I choć od jego największych sukcesów minęło więcej lat niż niektórzy czytelnicy mają na karku, jego bohaterowie - Kajtek i Koko - wracają ponownie.


Jarmark, dzieciństwo i kajtkowa magia

Pamiętam jak ponad 30 lat temu kupiłem na jednym ze szkolnych jarmarków serię komiksów Kajtek i Koko, na którą składały się trzy tytuły: „Śladem białego wilka”, „Duch bunkra” oraz „Chybiony strzał”. Do dziś te wspomnienia wywołują u mnie pozytywny dreszczyk emocji, bo to były jedne z najciekawszych i najmilszych opowieści jakie czytałem za małolata. Oczywiście już wtedy byłem ogromnym fanem komiksów Janusza Christy. Kochałem Kajko i Kokosza, ale o dziwo, to właśnie Kajtek i Koko, choć poznani przeze mnie później niż ich średniowieczni alter ego, to wywołali we mnie lepsze wrażenia.

Teraz po wielu latach mogę ponownie ruszyć w wir przygód z sympatyczną parą marynarzy. Co prawda wydawnictwo Egmont zmieniło co nieco w formie i szacie opowieści, ale całościowo to nadal fantastyczne komiksy! Tym razem Egmont podzielił omawianą serię na dwie części - „Duch Bunkra” i „Chybiony Strzał”. Format komiksów zmienił orientację z poziomej na pionową, co spowodowało inne rozłożenie pierwotnych kadrów. Komiksy są też oczywiście teraz obszerniejsze. Wszystkie te zmiany są kosmetyczne i nie wpływają na odbiór, a wręcz przeciwnie, dodają całości świeżości i nowego rytmu.

Dziś postaram się przybliżyć Wam trochę bliżej pierwszą część - „Duch Bunkra”. Wsiadamy więc na skuter i ruszamy w pogoni za przygodą.

Śladem białego wilka

Po powrocie z kolejnego rejsu Kajtek i Koko wybierają się odpocząć na Mazury. W dosyć zabawnej sytuacji spotykają swojego znajomego Profesora Kosmosika. Naukowiec przedstawia im historię „białego wilka”, który bardzo mocno go zainteresował. Oczywiście prosi parę przyjaciół o zbadanie tego niesamowitego zjawiska i… odjeżdża w siną dal. Do tego nie swoim samochodem.

A potem jest już tylko bardziej Christowato. Akcja komiksu, początkowo wydawać by się mogło, że podąża utartymi ścieżkami kryminalnej intrygi, szybko skręca w niespodziewane i absurdalne zaułki, z których Janusz Christa słynął jak nikt inny. Marynarze wplątują się w coraz to dziwniejsze spotkania, a to z tajemniczymi myśliwymi, a to z miejscowym artystą-malarzem Zamszem i jego pomocnikiem Brodaczem. Po drodze oczywiście spotykają „białego wilka”, którym okazuje się… Ćśśś… Sami się przekonacie ;) Pojawia się też zagraniczny element: niejaki von Bombke, który ewidentnie nie przyjechał tylko na grzyby. W tle bunkry, szemrane interesy, milicja i tajemnicze przeszukiwania lasów. Oj, dzieje się! A to dopiero połowa historii!

Rozmach opowieści można porównać do szalonej karuzeli: chwila spokoju, by zaraz znów z impetem wpaść w kolejną zasadzkę, odkryć sekret lub wziąć udział w pościgu. Przestępcy, milicjanci i lokalni osobnicy o gębach, które pamięta się długo po lekturze. Tu każdy ma własny cel i swoje pięć minut, a czytelnik, zwodzony przez autora, do końca nie wie, co czai się za rogiem.

Kajtek by tego nie wymyślił

Scenariusz Janusza Christy to majstersztyk komediowego pisarstwa. Autor buduje swoje historie na solidnych fundamentach humoru sytuacyjnego i charakterologicznego, a następnie wznosi na nich piętrowe konstrukcje pełne absurdalnych zwrotów akcji i błyskotliwych dialogów. Struktura scenariusza jest z pozoru prosta, często oparta na schemacie „poszukiwanie czegoś” lub „rozwiązanie zagadki”, ale to właśnie w detalach tkwi geniusz Christy.

Narracja jest dynamiczna i przystępna. Prowadzi czytelnika przez kolejne sceny z lekkością, która maskuje skomplikowaną sieć powiązań i gagów. Autor unika zbędnych dłużyzn, stawiając na szybkie tempo akcji i cięte riposty. Każda plansza, a często nawet każdy kadr, zawiera w sobie element komiczny, czy to w postaci wyrazu twarzy bohatera, absurdalnego szczegółu tła, czy po prostu puenty dialogowej. Christa doskonale operuje zarówno humorem słownym, jak i wizualnym, splatając je w nierozerwalną całość.

Dialogi to prawdziwa perła tego scenariusza. Są one niezwykle charakterystyczne, pełne zabawnych powiedzonek, powtórzeń i specyficznego, trochę naiwnego, ale jakże skutecznego humoru. Postacie często wpadają w komiczne sprzeczki, ironizują nawzajem, a ich sposób wysławiania się natychmiastowo buduje w umyśle czytelnika ich obraz.

Stosowanie ironii wobec rzeczywistości PRL-u oraz licznych kulturowych „smaczków” sprawia, że scenariusz nie jest jedynie nośnikiem żartów, ale także niepozornie głębokim komentarzem społecznym. Nie brakuje również bardziej uniwersalnych obserwacji: to opowieść o ludziach, ich chciwości, głupocie, ale także o umiejętności współpracy w najbardziej nieoczekiwanych momentach. Christa nie zasłania się tanim morałem. Pozwala czytelnikowi samodzielnie dotrzeć do sedna żartu i źródła grozy jednocześnie.

Mimo dużej ilości tekstu, komiks czyta się lekko i sprawnie, co jest jego mega zaletą.

Rysunki jak z telewizora marki Neptun – drżą, falują, a jednak hipnotyzują

Styl kreski Christy jest niezaprzeczalnie kultowy. Charakterystyczne, zaokrąglone kształty postaci, wyraziste mimiki twarzy, które w ułamku sekundy potrafią oddać całą gamę emocji - od zdziwienia po wściekłość, od strachu po niepohamowaną radość. Jego bohaterowie, mimo swojej stylizacji, są niezwykle żywi i plastyczni.

Janusz Christa był mistrzem w oddawaniu ruchu. Dynamika kadrów to coś, co wyróżnia jego prace spośród wielu innych. Sceny pościgów, bójki czy po prostu dynamiczne dialogi są przedstawione w taki sposób, że niemal czuje się wiatr we włosach czy dźwięk uderzeń. Z kadrów wprost bije energia postaci, co dodatkowo potęguje wrażenie ruchu i chaosu, tak typowego dla komediowych sytuacji.

To nie jest styl, który ma naśladować rzeczywistość, ale raczej przetwarzać ją przez filtr humoru i absurdu, co czyni go tak wyjątkowym i niepowtarzalnym. Nie ma tu miejsca na nudne, statyczne ujęcia. Każda plansza pulsuje życiem, a każda postać zdaje się wprost wyskakiwać z kart komiksu, by opowiedzieć swoją zabawną historię.

Kajtek i Koko wiecznie żywi – czy warto znowu wsiadać na skuter?

Jakie są zalety komiksu? Przede wszystkim, to czysta, nieskrępowana radość i humor, który rozbraja nawet największego ponuraka, a gagi, choć często oparte na podobnych schematach, nigdy się nie nudzą. Postacie są niezapomniane i doskonale napisane, a ich interakcje stanowią sedno komediowego geniuszu Christy. Dynamiczna fabuła, która zręcznie lawiruje między intrygą a absurdem, sprawia, że czytelnik nieustannie czuje się zaskoczony i rozbawiony. To także wspaniała okazja do zanurzenia się w nostalgii dla tych, którzy pamiętają te historie z dzieciństwa, a jednocześnie doskonałe wprowadzenie dla nowych czytelników. Christa tworzy uniwersalny humor, który trafia do szerokiej publiczności, niezależnie od wieku.

Jeśli chodzi o wady, to cóż… największą jest ta, że to dopiero połowa historii i będziemy musieli poczekać chwilę czasu aż Egmont wyda zakończenie tej niesamowitej opowieści :)

Ale subiektywnie oceniając, to czasami zdarza się, że rozwiązania fabularne są zbyt proste, ale to z kolei jest zamierzony efekt, mający na celu postawienie humoru na pierwszym miejscu, a nie skomplikowanych intryg. Ogólnie rzecz biorąc, wady "Ducha Bunkra" są jak te drobne skazy na starym, ulubionym fotelu - dodają mu charakteru, zamiast go szpecić.

Na końcu ścieżki - co pozostaje po przygodzie?

Podsumowując, „Duch Bunkra” to komiks, który błyszczy zarówno żartobliwością, jak i mrokiem tajemnicy. Janusz Christa prowadzi czytelnika przez plątaninę bunkrów, zagadek i przestępczych intryg z rozmachem godnym klasyka i wyczuciem współczesnego humoru. Zamiast banalnych moralitetów znajdziemy tu: śmiech, akcję, autoironię, dreszcze i dziką frajdę z lektury. To album, który przeciska się przez szczeliny retro-nostalgii z siłą lokomotywy i zostawia czytelnika rozbawionego, zaskoczonego i, przede wszystkim, spragnionego kolejnej dawki przygód Kajtka i Koka.

Koko znowu się potknął. Kajtek znowu westchnął. I świat znowu jest trochę lepszy.

Polecam całym sobą!!! To historia nie tylko dla "dorosłych dzieci", ale również bardzo ciekawa opowieść dla ówczesnego młodego pokolenia.

Komiks został wydany przez wydawnictwo Egmont.
Tytuł: Duch Bunkra
Seria: Kajtek i Koko. Śladem białego wilka
Scenariusz i ilustracje: Janusz Christa
Format: 216x285 mm
Okładka: miękka
Ilość stron: 84 (kolor)
Rok wydania: 2025
Cena okładkowa: 59,99 zł

[Współpraca reklamowa] Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.

AdWidget.createResponsive('ad-banner', 'rectangle');