Krucjata - wydanie zbiorcze Lost In Time. Dufaux i Xavier. Recenzja komiksu
“Krucjata” – komiks Jeana Dufaux i Philippe’a Xaviera – wreszcie ukazuje się w Polsce w kompletnym wydaniu zbiorczym. Wydany w sierpniu 2025 r. przez Lost In Time integral zawiera wszystkie osiem tomów tej epickiej opowieści o krucjatach, wojnie, intrygach i nadprzyrodzonych mocach.

Za sprawą wydawnictwa Lost in Time polscy czytelnicy dostali w końcu pełną, ośmiotomową sagę autorstwa Jeana Dufaux i Philippe’a Xaviera. Przez długi czas dostępna była u nas wyłącznie pierwsza część cyklu, czyli cztery albumy opublikowane przez Wydawnictwo Komiksowe w latach 2013–2016. To one rozbudziły mój apetyt na ciąg dalszy opowieści, która urywała się w punkcie, w którym miałem poczucie, że prawdziwa podróż bohaterów dopiero się zaczyna. Za sprawą wydania zbiorczego od LiT po raz pierwszy możemy przeczytać wszystkie osiem tomów, zebranych w jednym, imponującym woluminie (ponad 440 stron!).

„Krucjata” to dzieło niełatwe do zaszufladkowania. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy do czynienia z komiksem historyczno-fantastycznym, którego akcja rozgrywa się w czasach krucjat. Nie jest to jednak powieść graficzna odtwarzająca fakty znane z kronik. Jean Dufaux buduje świat alternatywnej historii, w której polityczne machinacje, religijny fanatyzm i brutalność wojny mieszają się z obecnością sił nadprzyrodzonych. Nad pustynią unosi się widmo niszczycielskiej burzy, a w cieniu bitew czają się demony karmiące się ludzkim lękiem i gniewem. Całość nie jest jednak typową fantasy – to raczej opowieść, w której metafizyczny żywioł staje się metaforą pychy i szaleństwa, jakie towarzyszą wojnie.

Na pierwszy plan wybija się przede wszystkim wizualny rozmach rysunków Philippe’a Xaviera. Jego kreska łączy realistyczną dbałość o szczegół z umiejętnością tworzenia monumentalnych, niemal filmowych kadrów bitewnych. Architektura twierdz, uzbrojenie wojów, rozległe panoramy pustyni – wszystko to zostało narysowane z ogromną dbałością o szczegóły, ale jednocześnie dynamizmem, który może kojarzyć się właśnie z kinem. Całość podkreślona została przez czteroplanszowe, widowiskowe kadry (tzw. rozkładówki). Nie mniej ważna rolę odgrywają tu kolory nałożone przez Jeana-Jacques’a Chagnauda. Ciepłe barwy pustynnych scenerii przeplatają się z chłodnymi odcieniami murów i dramatyzmem akcji.

Tradycyjnie scenariusz Dufaux to mieszanka intryg politycznych, emocji osobistych i filozoficznych pytań. W tym przypadku o sens wojny w imię Boga. Autor nie daje łatwych odpowiedzi i nie sprowadza konfliktu do prostego starcia „dobrych” i „złych”. Postacie po obu stronach barykady uwikłane są w dylematy moralne, kierują się ambicją, strachem, namiętnością, a czasem pragnieniem odkupienia. Nie ma tu miejsca na jednoznaczne role – każdy z bohaterów zmaga się z cieniem, który rzuca fanatyzm i przemoc. W wizji Dufauxa niemałą rolę w konflikcie religijnym odgrywają piękne kobiety i wątki miłosne.

Osią konstrukcyjną serii są dwa czterotomowe cykle: pierwszy opowiada o wielkim oblężeniu i politycznych machinacjach wokół Hierus Halem, drugi zaś ma charakter bardziej wędrowny i skupia się na konsekwencjach wojny. „Wydanie zbiorcze” pozwala dostrzec pełnię tej struktury. Dopiero czytając wszystkie osiem albumów w jednym tomie, można zrozumieć, jak Dufaux zaplanował narracyjny rytm: od monumentalnej opowieści o walce i oblężeniu do bardziej intymnej refleksji o losach jednostek pośród pustyni. Ta zmiana perspektywy to jedna z największych zalet serii, a jednocześnie powód, dla którego warto czytać „Krucjatę” właśnie w takiej edycji. Dzięki temu opowieść nie urywa się w połowie, lecz prowadzi czytelnika do pełnego, satysfakcjonującego finału.

Przy całym uznaniu dla ambicji fabularnych, trzeba zaznaczyć, że „Krucjata” nie jest komiksem łatwym - scenariusze Defauxa mają to do siebie, że bywają często dość skomplikowane. W tym przypadku mamy do czynienia z mnogością wątków, symboliki i mitologii, co wymaga od nas skupienia. Nie jest to komiks do szybkiego podczytywania sobie między obowiązkami – to monumentalna opowieść, którą najlepiej smakować powoli, pozwalając, by obrazy i symbole osiadały w wyobraźni. Dzięki temu, że dostajemy pełne wydanie zbiorcze, możemy śledzić na świeżo cały cykl, a nie poszatkowane fragmenty. Łatwiej to wszystko ogarnąć, bez potrzeby przypominania sobie co było wcześniej.

Polskie wydanie zbiorcze zasługuje na osobne wyróżnienie. To solidny, liczący 444 strony tom w twardej oprawie, w formacie 215×290 mm, dzięki któremu ilustracje Xaviera robią odpowiednie wrażenie. Wydawca zadbał także o dodatki w postaci rozkładanych plansz, które podkreślają widowiskowy charakter rysunków. Całość została przygotowana z dbałością o szczegóły edytorskie, a tłumaczenie Jakuba Sytego zapewnia spójność terminologii z wcześniejszymi tomami. Dla mnie - fana frankofonów - to niewątpliwie jedna z najważniejszych premier tego roku. Polecam!

[Współpraca recenzencka] Egzemplarz komiksu otrzymałem bezpłatnie od wydawnictwa Lost In Time. Wydawca nie wywierał wpływu na moją opinię.