Lumentral. Rafał Spórna. Recenzja komiksu

Lumentral. Rafał Spórna. Recenzja komiksu

Światło w tym miejscu nie zachowuje się normalnie. Płynie po ścianach jak tłuszcz po zimnym metalu, a powietrze pachnie jak papier fotograficzny po zbyt długiej ekspozycji. Z radia sączy się reklama produktu leczniczego o nazwie Lumentral — głos lektora drży, jakby sam wątpił w swoje istnienie. Kiedy patrzysz na okładkę komiksu, masz wrażenie, że to nie książka, lecz instrukcja obsługi własnego snu. Widzisz coś znajomego – czcionkę, układ, może nawet fragment pamięci – ale im dłużej się przyglądasz, tym bardziej czujesz, że nie patrzysz na okładkę. To ona patrzy na ciebie.


Jeśli już zapoznałeś się z okładką (świetny, swoją drogą, pomysł!) i wokół ciebie zaczynają dziać się dziwne rzeczy, to prawdopodobnie zrobiłeś coś, przed czym ostrzegała informacja z jej tylnej strony. Znalazłeś się w miejscu pełnym zdarzeń, zostałeś wystawiony na ekspozycję i – co najważniejsze – otworzyłeś opakowanie. Nie ma już powrotu do tego, co było wcześniej.

Rafał Spórna powrócił. Autor „Alchenitu” oraz „Oka Horusa” tym razem zaatakował nasze umysły medykamentem o osobliwej nazwie „Lumentral”. Komiks, podobnie jak poprzednie pozycje autora, ukazał się nakładem Wydawnictwa Kurc.

Muszę przyznać, że Rafał Spórna zaczyna mnie coraz bardziej przerażać i fascynować jednocześnie. Poziom „odklejenia”, na który wszedł, jest niebezpiecznie wysoki – i coraz lepszy. Po przeczytaniu „Lumentralu” początkowo nie mogłem się otrząsnąć z pyłu niepoczytalności. Co to było? Co ja właśnie przyjąłem do mojego umysłu? Odłożyłem komiks na półkę, by dzień później sięgnąć po niego ponownie. Przeczytałem go jeszcze raz. I znów potrzebowałem kilku godzin, by ochłonąć, zanim usiadłem do napisania tych słów.

To będzie raczej osobista opinia niż pełnoprawna recenzja, bo tak naprawdę bardzo trudno ten komiks oceniać według jakichkolwiek schematów.

Fabuła – owszem, jest. Mocno zakręcona i, powiedzmy to wprost, wymagająca. „Przeciętny” czytelnik komiksów może powiedzieć temu tytułowi „nie”, bo prawdopodobnie nie zrozumie go do końca. To nie są faceci w rajtuzach zbawiający świat. Nie ma tu kosmicznej opery mydlanej. Nie poznamy prawdy historycznej ani dramatów rodzinnych w tle. Ale… czy na pewno?

W „Lumentralu” poznajemy kilkoro bohaterów, których historie są surrealistyczne, niemal absurdalne. Wszystko rozgrywa się na granicy jawy i snu, często z głębokim psychologicznym podtekstem. Trudno zdradzać fabułę tych luźno połączonych historii bez spojlerów, bo wszystko prowadzi do wielkiego finału, w którym odkrywamy prawdę o samym Lumentralu. Mogę zdradzić tylko tyle: z pozoru prozaiczne sytuacje życiowe bardzo szybko przybierają schizofreniczne formy. Czytelnik zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością – i bardzo trudno jest później do niej wrócić.

Jeśli jesteście fanami twórczości Davida Lyncha, ten komiks jest właśnie dla was. Oniryczność, metafory, niepokój – to język, którym Spórna mówi wprost do podświadomości.

Początkowo wielowątkowość może przytłaczać. Scenariusz „Lumentralu” przypomina labirynt, w którym trudno się odnaleźć. Z czasem jednak, gdy znajdziemy klucz, wszystko zaczyna nabierać sensu. Umysł wciągnięty w pułapkę postrzegania zaczyna pracować intensywniej. W tym całym surrealizmie zaczynamy rozpoznawać znajome gałęzie rzeczywistości – i chwytając się ich, stabilizujemy spojrzenie na całość.

A jak wygląda strona graficzna? Od razu rzuca się w oczy inspiracja Charlesem Burnsem czy Davidem Laphamem. Rysunki nie dążą do realistycznego odwzorowania – i całe szczęście. Styl idealnie współgra z treścią i scenariuszem. Choć kreska jest uproszczona, w wielu kadrach widać duże nagromadzenie detali. Miejscami autor wkleja komputerowo generowane ilustracje – ale jest ich dosłownie garstka, użyta jedynie dla podkreślenia wyjątkowych momentów. Kreska jest solidna, mocna, chwilami psychodeliczna. Kadrowanie pozostaje raczej klasyczne – nie znajdziemy tu zbyt wielu splashy czy rysunków „wychodzących” poza ramki, ale to zabieg celowy.

Komiks jest czarno-biały, a autor umiejętnie wykorzystuje kontrasty, by nadać całości surrealistyczny, momentami mroczny wyraz. Ilustracje stają się językiem, który mówi więcej niż dialogi: linie, plamy, cienie sugerują ruch, przemianę, niepokój. To grafika, która każe się zatrzymać, cofnąć, zastanowić – a potem ruszyć dalej.

Rafał Spórna w „Lumentralu” po raz kolejny nie boi się przekraczać granicy między komiksem a eksperymentem. Jego narracja i warstwa wizualna współgrają, tworząc klimat, jakiego w polskim komiksie nie spotyka się często. Czarno-biała oprawa i temat świadomości oraz percepcji nadają mu głębię refleksji – nie tylko estetycznej, ale i emocjonalnej. Jeśli pozwolisz sobie zanurzyć się w tę historię, czeka cię doświadczenie, nie tylko lektura.

Jak już wspominałem – „Lumentral” to komiks wymagający, trudny w odbiorze. Łatwo się nim sparzyć. Ale mimo tych kilku zgrzytów uważam, że naprawdę warto po niego sięgnąć. Odlecieć. Dać umysłowi odmienne stany świadomości. To podróż w labirynt własnej percepcji. Tym bardziej, że końcówka pokazuje światło prawdy.

Łykajcie „Lumentral”!

Komiks został wydany przez Wydawnictwo Kurc.

Tytuł: Lumentral
Scenariusz i ilustracje: Rafał Spórna
Format: 165 x 235 mm
Okładka: miękka
Ilość stron: 160 (cz-b)
Rok wydania: 2025
Cena detaliczna: 59,90 zł

Zamieszczone w recenzji obrazy pochodzą z omawianego komiksu i zostały wykorzystane wyłącznie w celach informacyjnych i promocyjnych, w ramach dozwolonego użytku recenzenckiego. Nie są w żaden sposób używane ani udostępniane w celach szkolenia systemów sztucznej inteligencji.