Pałac wszystkich przyszłości – recenzja komiksu i plany odbudowy Pałacu Saskiego

Trzy historie, trzy style i jeden adres: Pałac Saski. Po lekturze dwóch tomów „Pałacu wszystkich przyszłości” widzę ciekawy pomysł, solidną realizację graficzną i powoli zacieśniające się wątki. Na pełną ocenę całości jest jeszcze za wcześnie, ale seria ma potencjał.

Pałac wszystkich przyszłości – recenzja komiksu i plany odbudowy Pałacu Saskiego
fot. Egmont

„Pałac wszystkich przyszłości” to projekt, który łączy trzy opowieści o różnych tonacjach, ale z tym samym punktem odniesienia. W pierwszym tomie są to równoległe linie, które w drugim zaczynają się wyraźniej splatać. Za scenariusz odpowiada Tobiasz Piątkowski, a rysunki przygotowali Marek Oleksicki, Wiesław Skupniewicz i Przemysław Kłosin. Wydawcą jest Egmont, we współpracy z Muzeum Pałacu Saskiego. Ta informacja jest o tyle istotna, że w materiałach dodanych do albumów znajdziemy skrót historii miejsca i noty o planach odbudowy.

Trzy wątki różnią się graficznie i tematycznie. Linia z Kapitanem Gromem gra z konwencją amerykańskiego super hero: dynamiczne, dwustronicowe kadry, podkręcone wejścia, patos osadzony w lokalnym kontekście. Wątek rysowany przez Oleksickiego kupił mnie od razu - lubię jego kreskę co najmniej od czasów "Odmieńca". Znów dostaję gęstą czerń i klimat bliski komiksom Mike’a Mignoli, ale bez prostego naśladownictwa. Trzecia opowieść, osadzona w latach 90., stawia na realistyczną kreskę i codzienność. Każdy styl wyraźnie kontrastuje od poprzedniego, ale to działa i przynosi zamierzony efekt - odcina nas od ewentualnej monotonii jednego stylu i nie powoduje przesytu.

Od strony fabuły seria łączy science fiction z historią. Motyw przewodni to wpływ na ludzką świadomość i pamięć, ale scenariusz nie podaje tego wprost - raczej stawia pytania, niż daje odpowiedzi. Doceniam, że po dwóch tomach intryga nie udaje „większej” niż jest. W drugim tomie przeplot wątków poprawia rytm i zmniejsza wrażenie trzech osobnych minialbumów.

Kilka słów kontekstu o samym Pałacu Saskim. To osiemnastowieczna rezydencja związana z Augustem II i Augustem III, później m.in. siedziba Sztabu Generalnego Wojska Polskiego; pałac zburzono w grudniu 1944 roku. Pod arkadami ocalał Grób Nieznanego Żołnierza, a w latach 30. w gmachu działało Biuro Szyfrów, gdzie polscy kryptolodzy pracowali nad Enigmą.

Dodatki w albumach porządkują te fakty i dorzucają aktualny wątek: plany odbudowy. To dobry pomost między fikcją a rzeczywistością. W skrócie: celem jest przywrócenie zespołu pałaców do formy z sierpnia 1939 roku, z harmonogramem zakładającym prace projektowe do 2026 roku i zakończenie budowy do 2029–2030. W sierpniu 2025 rozpoczęły się formalne negocjacje z pracownią WXCA w sprawie umowy na projekt odbudowy.

Wydanie przygotowane z Muzeum Pałacu Saskiego jest całkiem sensowne - materiały nie dominują nad komiksem, ale ułatwiają czytelnikowi złapanie kontekstu bez wychodzenia do osobnych źródeł. To dodatek, który ma wartość, zwłaszcza jeśli ktoś trafia na serię nie znając historii miejsca i obecnych planów.

Na razie najwięcej satysfakcji przyniosła mi warstwa graficzna. Cała trójka rysowników pracuje równo, ale prace Oleksickiego to mój faworyt: konstrukcja kadru, ekonomia środków, gra światłem. To ten rodzaj rysunku, do którego wracam, żeby obejrzeć plansze jeszcze raz. Pozostałe style są potrzebnym kontrapunktem: superbohaterski rozmach odświeża odbiór, a realistyczna kreska uziemia całość w zwykłej codzienności lat 90. Nie zrozumcie mnie jednak źle - prace Kłosina i Skupniewicza są naprawdę świetne. Polskie komiksowo z albumu na album zawiesza poprzeczkę coraz wyżej.

„Pałac wszystkich przyszłości” jest serią, którą zamierzam czytać dalej. Nie wiem na ile kolejnych albumów została przewidziana, ale zawiódłbym się gdyby czekał mnie jeszcze tylko jeden. Wydaje się, że nie jest to coś wybitnego, ale całkiem niezła opowieść osadzony w naszych lokalnych klimatach. Pomysł działa, rysunki trzymają poziom, a wątki zaczynają się zazębiać. Na ocenę całości poczekam do końca, bo dopiero wtedy zobaczę, czy ambicja formy przełoży się na spójną historię.