Robocizna. Słów kilka o komiksie

Witajcie w świecie, gdzie zardzewiałe trybiki absurdu obracają się z precyzją szwajcarskiego zegarka, a sztuczna inteligencja ma więcej odcieni szarości niż niejeden ponury, deszczowy poranek. Przed Państwem „Robocizna” - owoc wspólnej pracy Tomasza Niewiadomskiego i Grzegorza Janusza, wypuszczony na żer spragnionym inteligentnej ironii czytelnikom przez Wydawnictwo Kurc. Przygotujcie się na fascynującą podróż przez labirynt, gdzie granica między śmiechem a gorzką refleksją zaciera się, a rzeczywistość okazuje się być jedynie zniekształconym odbiciem karykatury.
Metalowe dusze i ludzkie paradoksy
Akcja „Robocizny” toczy się w uniwersum, gdzie roboty - a nawet golemy - to coś więcej niż tylko maszyny. Stworzone z metalu, śrubek i taśm perforowanych, z elektronowymi mózgami, zmagają się z rzeczywistością, która często ich przerasta, a momentami wręcz ją deformuje. Historia obfituje w surrealistyczne, absurdalne zdarzenia, które jednocześnie bawią do łez i prowokują do głębokiej zadumy nad kondycją istot myślących. Dynamika fabuły, choć momentami celowo chaotyczna, z mistrzowską precyzją utrzymuje czytelnika w napięciu, przeplatając humor z nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Wśród tych narracyjnych twistów szczególnie wyróżniają się chwile, gdy mechaniczne postacie zdają się niemalże dotykać esencji ludzkiego doświadczenia, zmagając się z problemami istnienia, tożsamości i świadomości. Czyżby maszyny, w swej sztucznej niedoskonałości, miały nam coś do powiedzenia o naszym własnym człowieczeństwie?
Na całość komiksu składa się dwanaście krótkich, acz niezwykle sugestywnych opowieści, z których każda jest miniaturowym studium ludzkich, a właściwie robotycznych paradoksów:
• „Golem” i „Pogromca” rzucą światło na perypetie golemów w służbie ludzi.
• „Elektroliterat” pozwoli nam być świadkami stworzenia wiekopomnego literackiego dzieła przez maszynę.
• „Cyberbiada” ukaże ludzi buntujących się przeciw swoim mechanicznym ciemiężycielom.
• „Dla młodych robotów” pokaże, jaki wpływ na robotyczną młodzież mają komiksy o ludziach.
• „Wielorób” to historia robota-wieloroba, który ma dość wykorzystywania go przez ludzi w niezliczonych zawodach.
• „Kupuj z głową” w krzywym zwierciadle odbija „januszy biznesu”, bez ceregieli wykorzystujących roboty przy sprzedaży im części zamiennych.
• „Roboty wykończeniowe” stawiają pytanie, jak ludzie poradzą sobie z sytuacją, gdy roboty zastąpią ich na dotychczasowych stanowiskach.
• „Hand to hand combat” to świadectwo gry między człowiekiem a robotem w „papier-kamień-nożyce”, z nieoczekiwanym finałem.
• „Urban combat” pokaże, co się wydarzy, gdy ludzie pójdą na ćwiczenia obrony terytorialnej, a dowódcą okaże się robot.
• „Struny” zaskoczą nas historią robota ratującego karierę wielkiego operowego śpiewaka.
• „Cyberbajda” to opowieść o robocie-wynalazcy, który obraca się przeciwko swojemu robotycznemu królowi.
Spośród wszystkich tych perełek, mnie osobiście najbardziej urzekły „Struny” i „Wielorób”. Są to historie, które nie tylko wywołały salwy śmiechu, ale także zostawiły po sobie głębokie poczucie satysfakcji i refleksji.





Ironia zaklęta w kodzie, czyli o scenariuszu słów kilka
Grzegorz Janusz to nie debiutant i nie amator. Jego scenariusz nie próbuje udawać rzeczy, którymi nie jest. Nie ma tu taniego dydaktyzmu, nie ma też efekciarskich twistów dla samego efektu. To konstrukcja na pograniczu pastiszu i filozofii, która momentami ociera się o Becketta, innym razem o Lema, a chwilami nawet o Monty Pythona.
To narracja wymagająca, nie tyle intelektualnie, co emocjonalnie. Zmusza do przyjęcia nieoczywistej perspektywy, w której humor nie służy rozrywce, a dekonstruowaniu rzeczywistości. Janusz z rozmysłem konstruuje świat pozbawiony moralnych drogowskazów, w którym maszyny uczą się od ludzi... wszystkiego, co najgorsze. Absurd to nie dekoracja - to struktura całego uniwersum.
Dialogi są wycyzelowane, pełne językowych gier, ironii i niuansów. Nie każdy dowcip trafi od razu - niektóre wymagają czasu, inne refleksji. Ale warto im zaufać.
Rysunkowy chaos, czyli czarno-biały świat
Warstwa graficzna Tomasza Niewiadomskiego to esencja tego, co w „Robociźnie” najgenialniejsze. Styl kreski jest minimalistyczny, lecz jednocześnie niezwykle wyrazisty. Niewiadomski operuje mocnymi, dynamicznymi liniami, które nadają kadrom ekspresji i ruchu, a postaciom - niezależnie od tego, czy są to jedynie pokraczne karykatury, czy postacie o większej głębi - niepowtarzalnego charakteru. Dynamika kadrów jest przemyślana, prowadząc oko czytelnika przez historię w sposób płynny i intuicyjny, pomimo wizualnego chaosu, który momentami potęguje wrażenie absurdu. Użycie czarno-białych barw nadaje „Robociźnie” ponadczasowy wymiar, pozwalając skupić się na istocie opowieści, na jej symbolice i na samej kondycji człowieka zagubionego w labiryncie biurokracji współczesnego świata.
Warto zwrócić uwagę na intrygujący zabieg powtarzanej co jakiś czas strony z rysunkiem robota. W miarę jak posuwamy się do przodu w lekturze, rysunek nabiera coraz więcej szczegółów, symbolizując ewolucję i pogłębianie się zrozumienia. Całostronicowe rysunki również zasługują na uznanie, hipnotyzując swoją siłą wyrazu. Być może nie jest to sztuka rysunku przez duże „S”, jednak warstwa graficzna „Robocizny” potrafi przyciągnąć na dłużej oko czytelnika, zmuszając do zatrzymania się i kontemplacji.
Gorzki śmiech, który zostaje na długo
„Robocizna” zachwyca oryginalnością i śmiałością podejścia do tematu robotyki i sztucznej inteligencji. Mistrzowsko łączy rozrywkę z głęboką zadumą, a językowe igraszki wzbogacają odbiór. Konstrukcja fabularna, choć momentami niełatwa i wymagająca skupienia, stanowi atut, przyciągający czytelnika szukającego wyzwań intelektualnych. Należy jednak pamiętać, że poziom absurdalnego humoru może odstraszyć tych, którzy preferują prostsze, bardziej konwencjonalne opowieści.
To opowieść, która śmieje się głośno, by w ostatnim kadrze pozostawić nas z poczuciem, że oto ktoś obnażył nasze społeczne mechanizmy. Że to nie maszyny są tu problemem - to ludzie.
My.
My, z naszym ego, lenistwem, strachem przed zmianą i ślepą wiarą w systemy, które sami tworzymy.
Podsumowanie: między człowiekiem a robotem
Ten komiks nie oferuje prostych morałów. Nie znajdziecie tu bohatera, którego można kochać bezwarunkowo, ani złoczyńcy, którego należy znienawidzić. Świat „Robocizny” nie dzieli się na dobro i zło. To świat stopów, w którym emocje są zderzakiem, a dusza - czymś, co czasem można... zaprogramować.
To opowieść o tym, jak technologia nas nie tyle zastępuje, co odbija. Lustro zrobione z aluminium i drucików, a w nim nasza twarz - zniekształcona i nieco zagubiona.
Grzegorz Janusz i Tomasz Niewiadomski stworzyli dzieło, które można czytać na wielu poziomach: jako satyrę, jako przypowieść filozoficzną, jako zbiór groteskowych opowieści, ale przede wszystkim jako refleksję nad tym, co czyni nas ludźmi. I czy przypadkiem nie próbujemy tego wszystkiego oddać w ręce maszyn, których najgorszą cechą może być to, że... zbyt dobrze nas rozumieją.
Sięgnijcie po "Robociznę" i pozwólcie sobie na chwilę śmiechu, która niespodziewanie może zamienić się w coś znacznie głębszego.
Komiks został wydany przez wydawnictwo Kurc.
Tytuł: Robocizna
Scenariusz: Grzegorz Janusz
Rysunki: Tomasz Niewiadomski
Format: 165 x 235 mm
Okładka: twarda
Ilość stron: 80 (cz-b)
Rok wydania: 2025
Cena okładkowa: 65 zł