Sean Murphy o komiksie "Zorro: Z martwych” na MFKiG

Na spotkaniu autorskim w Łodzi Sean Murphy opowiedział, skąd wziął się pomysł na uwspółcześnionego Zorro, jak wyglądały kulisy licencji i dlaczego w jego wersji echo Don Kichota spotyka się z klimatem „Narcos”. Poniżej najciekawsze wątki.

Sean Murphy o komiksie "Zorro: Z martwych” na MFKiG

Uwaga: poniższe cytaty są tłumaczeniem amatorskim na podstawie nagrań ze spotkań na MFKiG. Przekład nie jest autoryzowany przez autora.

Murphy mówił, że od początku chciał zderzyć legendę Zorra ze światem meksykańskich karteli znanym z serialu „Narcos”. „Zaproponowałem Zorro spotykającego ‘Narcos’… nie chciałem podróży w czasie; wyobraziłem go sobie jak szaleńca z mieczem na tylnej kanapie auta. A potem pomyślałem: a co, jeśli jest zagubiony jak Don Kichot? To ich przekonało” – tłumaczył punkt wyjścia historii.

Kulisy licencji były nietypowe. Jak żartował, drzwi otworzyło nazwisko jego prawniczki, identyczne jak nazwisko prawników właścicieli marki Zorro. „Gdy zobaczyli ‘Lazarus’, uznali, że to zaginiona krewna… i oddzwonili. Od tej pory ciągle rozmawiam z trzema żydowskimi prawnikami” – mówił, opisując początki współpracy.

Autor podkreślił, że projekt przetestował przez crowdfunding. „Wrzuciliśmy to na Kickstartera, zebrało dużo pieniędzy. Wszyscy byli zadowoleni. Nigdy wcześniej sam nie licencjonowałem IP – zwykle robi to wydawca” – przyznał.

Pytany o okładki wariantowe do komiksu „Zorro”, powiedział, że sam wskazywał artystów, łącząc duże nazwiska z szansą dla debiutantów. „Jestem szefem – chcę, by wszyscy pod spodem byli zadowoleni” – dodał, przyznając z autoironią, że kilka prac znajomych początkowo go rozczarowało.

Na koniec podziękował za polską premierę i oprawę w Łodzi: „Nigdy nie widziałem tak dużego bannera Zorro. Jestem naprawdę wdzięczny”.