Wolverine: wciąż żywy – recenzja trzeciego tomu kolekcji Must-have
„Wolverine: wciąż żywy” to trzeci tom kolekcji Must-have, w którym Logan mierzy się z własną przeszłością i zostaje wciągnięty w historię przypominającą klasyczny thriller, a nie typowy komiks superbohaterski.

„Wolverine: wciąż żywy” (scen. Warren Ellis, rys. Leinil Francis Yu) to czteroczęściowa opowieść, która od początku pokazuje Logana w innej roli niż zwykle. Nie ma tu ratowania świata, wielkich bitew, band mutantów i kolorowych trykotów. To dość kameralna i nieco intymna (nie wiem czy to dobre określenie w tym kontekście) historia, skupiająca się na wątku “pojedynku zabójców”. W tym przypadku role jednak się odwracają - Logan staje się ofiarą, a nie myśliwym. Ogólny zarys fabuły może kojarzyć się nieco z filmami typu “Ścigany” czy “Wróg u bram”.

Historia pokazana jest na dwóch osiach czasu: obecnie i w przeszłości. Retrospekcje dodają głębi całej opowieści. Pokazują dawne błędy i szybkie decyzje, które teraz wracają i prowadzą do tragedii. W mojej opinii są krótkie, ale bardzo potrzebne, bo dzięki nim rozumiemy, dlaczego cała sytuacja jest tak osobista. To też przypomnienie, że Wolverine nie walczy tylko z wrogami, ale także z własną pamięcią i winą.


Rysunki mocno podkreślają klimat całości. Realistyczna kreska i brak kostiumów superhero sprawiają, że Logan wygląda bardziej jak bohater kryminału niż superheros. Wydaje mi się, że taka surowa oprawa graficzna pasuje idealnie do tej opowieści. Czasami postacie wyglądają przesadnie, ale w tej historii nie przeszkadza to, tylko dodaje nerwowego charakteru.

Tempo opowieści jest dobrze wyważone. Każdy zeszyt kończy się mocnym akcentem, a w środku nie ma dłużyzn. W mojej opinii cztery części wystarczyły, żeby stworzyć historię, która wciąga i nie marnuje miejsca. Finał jest szybki i moim zdaniem nieco zbyt nagły, ale całkiem satysfakcjonujący. Można czuć niedosyt, że rozwiązanie przychodzi tak gwałtownie, jednak całość pozostaje spójna.
Do samego wydania nie mam uwag - jak zwykle Hachette staje na wysokości zadania. Twarda oprawa, dobra jakość druku, tłumaczenie i dodatkowe ciekawostki z chronologią historii Wolverine’a.
„Wolverine: wciąż żywy” to całkiem niezły komiks, który pokazuje Logana od innej strony. To nie jest historia o niezwyciężonym wojowniku, ale o człowieku, którego przeszłość dopada i wystawia na próbę. Mimo krótkiej formy i szybkiego finału całość robi dobre wrażenie i zostaje w pamięci. To tom, który warto mieć na półce i do którego można wracać, gdy ma się ochotę na coś bardziej nastrojowego niż typowe superbohaterskie nawalanki (choć tu ich też nie brakuje 😉).
PS. Na uwagę zasługuje jeszcze jedna ciekawostka: do tej pory tomy wydane w ramach kolekcji Must-have są znacznie cieńsze niż na przykład w Bohaterach i Złoczyńcach DC. Pierwsze trzy agregują po 4 amerykańskie zeszyty i nie mają tylu felietonów, co seria DC. A jednocześnie cena za tom jest wyższa: 54 vs. 50 zł.