Parker. Gorzkie porachunki. Recenzja komiksu

Parker. Gorzkie porachunki. Recenzja komiksu

Parker... znowu ten facet. Myślałeś, że zniknął? Że po dwóch tomach zbiorczych Martini Edition ten lodowaty skurczybyk, który mówi mało, ale celuje bez pudła, zrobił sobie wakacje? Zapomniałeś, kim on jest. A teraz wraca. Bez fanfar, bez ostrzeżenia. Znowu ktoś popełnił błąd. Znowu ktoś ukradł nie tylko pieniądze, ale i czas. A Parker nie wybacza ani jednego, ani drugiego. W tej grze nie ma przyjaciół. Nie ma litości. I nie ma drugich szans. Czy masz odwagę zmierzyć się z kolejną mocną sprawą i zaryzykować nie tylko uderzenie w twarz, ale może i własne życie? Przekonaj się!

Nagle! Comics po raz trzeci zabiera nas razem z Parkerem w klasyczne klimaty noir. Tym razem niestety za kierownicą amerykańskiego krążownika szos nie siedzi już Darwyn Cooke (zmarły w 2016 roku). Nowym kierowcą-scenarzystą został Doug Headline (prawdziwe nazwisko Tristan Jean Manchette). I trzeba przyznać, że klimat noir ma w genach od dziecka. Jego ojcem był francuski pisarz Jean-Patrick Manchette, który w latach 70 i 80 był autorem powieści kryminalnych.
Za rysunki i kolory w nowym Parkerze odpowiedzialny jest Kieran i muszę przyznać, że swoim artystycznym stylem całkiem dobrze wpasował się w klimat serii.

„Parker. Gorzkie porachunki” to adaptacja jednej z mniej znanych, ale fabularnie wyjątkowo precyzyjnych powieści Richarda Starka (Donald Westlake) – „The Sour Lemon Score” z 1969 roku. Headline bierze prozę Westlake’a i przenosi ją na grunt europejskiej estetyki chłodu, rutyny i bezbłędnie wyważonej przemocy.

okładka komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”
strona komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”
strona komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”

O czym jest fabuła? Parker, po udanym skoku na bank, zostaje zdradzony przez swojego wspólnika, George’a Uhla. To nie był przypadek tylko ściśle przemyślany plan. Uhl zniknął z całą forsą i zostawił za sobą pustkę, którą Parker musi wypełnić jednym: odpowiedzią.
Zamiast strzelanin od pierwszej strony, mamy tu historię o poszukiwaniu. Parker nie biega, nie krzyczy, nie błaga. Jeździ. Dzwoni. Pyta. Czasem kłamie. Czasem straszy. Czasem strzela.
Po drodze mijają go kobiety, faceci z kręgów przestępczych, szemrani muzycy jazzowi, skorumpowani dealerzy samochodów, dawni wspólnicy i anonimowe trupy w motelowych pokojach. Każdy może być śladem. Każdy może być ślepym zaułkiem.
I choć w tle mamy typową dla noir strukturę – detektywistyczną narrację bez detektywa – to główna siła tego komiksu tkwi w nieustannym napięciu. Parker wie, że czas działa przeciwko niemu. George Uhl też wie, że jego były partner to nie typ, który machnie ręką i wróci do kradzieży futer.
Kiedy Parker wreszcie łapie trop, staje się jasne: nie chodzi już tylko o pieniądze. Chodzi o zasadę, która trzyma w ryzach cały przestępczy ekosystem. Tę zasadę Uhl złamał. Teraz czas zapłacić. Jak zakończy się ta historia, oczywiście dowiecie się po przeczytaniu całości.

Doug Headline nie pisze klasycznego scenariusza z kulminacjami, zwrotami i emocjonalnymi rozbiciami. On układa domino: scena za sceną, dialog za dialogiem, prowadząc czytelnika przez duszny labirynt amerykańskiej prowincji, który z każdym krokiem coraz bardziej przypomina piekło.

Zaletą tego podejścia jest szczelność fabularna – nie ma tu żadnych niepotrzebnych scen. Wadą dla niektórych może być brak większych emocjonalnych uniesień – ale to nie ten rodzaj opowieści. To proceduralna egzekucja sprawiedliwości.
Headline doskonale wyczuwa rytm prozy Westlake’a, ale też dodaje jej bardziej egzystencjalnego tonu. Parker nie tylko szuka Uhla – on konfrontuje się z systemem zaufania, który wewnątrz przestępczego świata zaczyna się rozpadać.

strona komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”
strona komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”
strona komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”

Jeśli chodzi o warstwę graficzną, to Kreska Kierana to coś pomiędzy europejskim komiksem noir a zimnym reportażem. Jego rysunki są oszczędne, ale przemyślane do szpiku. Parker nie ma tu heroicznej postawy – przypomina bardziej cień przemoczonego płaszcza niż człowieka.Kieran rysuje powściągliwie, z chirurgiczną precyzją, każąc oczom widza zatrzymać się dłużej, niż by chciały.

Kadry są przeważnie ciasne, obsesyjnie symetryczne lub przerywane nagłymi, pustymi przestrzeniami, które symbolizują dezorientację lub bezsilność. W sekwencjach jazdy samochodem świat rozmywa się w tła, które mogłyby być równie dobrze pejzażem snu, co pogorzeliskiem.

Kolorystyka to osobna opowieść. Dominuje popielaty błękit i siny granat - barwy, które wywołują uczucie przykurzonego wspomnienia.

Dźwięk również zdaje się tu istnieć – ale tylko jako cisza: stukot maszyny do pisania, trzask zapalniczki, oddech przed strzałem.

W porównaniu do ilustracji Darwyna Cooke’a „Gorzkie porachunki” Kierana to mroczniejsze lustro: tu Parker nie jest ikoną. Jest cieniem, który nie znika w świetle, tylko przechodzi przez nie jak ostrze przez krtań. Dynamika kadrów u Kierana jest mniej formalna – mniej komiksowej „ramy”, więcej narracyjnej swobody. Kadry są bardziej klaustrofobiczne, często gęsto ujęte, z bliskimi planami, które wciągają w środek konfrontacji. Czuje się napięcie – nie ze stylu, lecz z kompozycji.

U Cooke’a grafika to była przede wszystkim stylizacja. Jego klimat noir można obierać jako elegancję przemocy. Kieran podaje nam swoje ilustracje jako graficzne doświadczenie. Jego noir to brudna prawda. I ostatecznie mimo że osobiście wybieram niezapomnianego Darwyna, to muszę przyznać, że obcowanie z ilustracjami jego następcy, to było całkiem miłe i udane przeżycie.

Nie wszystkie historie potrzebują rozgrzeszenia. Nie wszystkie postacie zasługują na sympatię. Ale niektóre opowieści – takie jak ta – mają ciężar, który zostaje z czytelnikiem jeszcze długo po tym, gdy zamknie się ostatnią stronę.

strona komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”
strona komiksu „Parker. Gorzkie porachunki”

„Gorzkie porachunki” to nie tylko powrót Parkera – to portret człowieka, którego nie da się polubić, ale którego trudno nie podziwiać. To historia zemsty bez fanfar, gniewu bez krzyku, działania bez słów. To thriller, który nie prosi o uwagę – on ją wymusza.

Ten komiks nie prowadzi za rękę. Zamiast tego wrzuca cię na tylną kanapę samochodu, w którym jedzie ktoś, kto nie patrzy w lusterko. Jeśli szukasz bohatera z kompasem moralnym, przesuń się na półkę z bajkami. Jeśli chcesz zanurzyć się w mrok, który nie pyta o pozwolenie — jesteś w dobrym miejscu.

Nie znajdziesz tu zbędnych dialogów. Znajdziesz ciśnienie. Ciszę między słowami. Pęknięcia w twarzach. Ból wypisany nie w dymkach, lecz w oczach.
Ten Parker nie ma romantycznego blasku, ale ma prawdę - twardą jak stalowa lufa i krwawą jak zdrada.

I kiedy już dojdziesz do końca, może zadasz sobie pytanie: Czy to ja go śledziłem, czy on mnie? Zgasło światło. Coś się poruszyło. To nie był sen. To był Parker.

Na koniec niestety mała nagana dla wydawnictwa Nagle! Trzeci tom serii rozmiarowo nie pasuje do dwóch poprzednich. Jest szerszy o dobre 2 cm, a jego bok zauważalnie wystaje do przodu na półce. Trochę szkoda, że nie dało się tego zrobić lepiej. Te komiksy nie są tanie, a jeśli planowano kontynuację serii w wersji Martini, to fajnie byłoby, aby całość była w jednakowym rozmiarze. Mimo tego „Parker. Gorzkie porachunki" to lektura godna polecenia.

Komiks został wydany przez wydawnictwo Nagle! Comics
Scenariusz: Doug Headline
Rysunki i kolory: Kieran
Tłumaczenie tekstu: Elżbieta Janota
Format: 232x305 mm
Okładka: twarda w obwolucie
Ilość stron: 112
Rok wydania: 2025
Tytuł oryginalny: PARKER 1969 TOME 1