Pralnia. Recenzja komiksu
Są komiksy, które czyta się jednym tchem – dla czystego efektu, dla rozrywki. Są też takie, które wchodzą pod skórę i nie chcą z niej wyjść długo po zamknięciu albumu. „Pralnia” belgijskiego autora Jorisa Mertensa zdecydowanie należy do tej drugiej kategorii. To komiks, który tuż po premierze w 2022 roku zdążył wywołać poruszenie w świecie frankofońskim. Dziś, dzięki wydawnictwu Egmont, również polski czytelnik może przekonać się, z jakiej klasy dziełem ma do czynienia.
Ciągle pada
Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej
Żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie
A ja
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę
Patrzę w niebo chwytam w usta deszczu krople
Patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie to nic
Cytowany fragment piosenki zespołu Czerwone Gitary zaskakująco dobrze rezonuje z klimatem tej historii. Przenosimy się do niewielkiego miasta – gdzieś we Francji albo Belgii. Autor celowo nie precyzuje miejsca akcji. Można przypuszczać, że wydarzenia rozgrywają się w latach 70. XX wieku, ale to również nie zostaje podane wprost. Poznajemy François. Na pierwszy rzut oka to człowiek zupełnie niewyróżniający się z tłumu, a jednak w tej pozornej nijakości kryje się ogromna psychologiczna gęstość. Mały, przygarbiony trybik w maszynie miasta. Twarz, jakby wyblakła od ciągłej wilgoci i zmęczenia. François pracuje jako kierowca w pralni chemicznej, dzień po dniu przemierzając ulice anonimowej metropolii. Zawsze przemoknięty, samotny mężczyzna w średnim wieku, funkcjonujący według niezmiennego, wydeptanego schematu.
Po pracy regularnie raz w tygodniu puszcza kupon lotto – zawsze z tymi samymi liczbami. Wierzy, że któregoś dnia los wreszcie się uśmiechnie i odmieni jego życie. To jego mały rytuał, namiastka nadziei. Kupony kupuje w kiosku u Maryvonne, znajomej, która od czasu do czasu koi jego samotność samą obecnością. François chciałby pomóc jej finansowo – kobieta samotnie wychowuje dziecko. Resztę wolnego czasu spędza z kolegami w ulubionym barze. Ot, proste kawalerskie życie, bez fajerwerków, bez perspektyw.



Ten kruchy porządek zaczyna się chwiać, gdy François dowiaduje się, że firma, w której pracuje, ma kłopoty finansowe. Podwyżki znów nie będzie. Jakby tego było mało, do zespołu dołącza młody kierowca – Alain – którego François ma wdrożyć w obowiązki. To człowiek wyraźnie niedostosowany do tej pracy, zatrudniony wyłącznie dzięki rodzinnym koneksjom z właścicielką pralni.
Obaj mężczyźni, poznając się bliżej, wspólnie wykonują swoje zadania, przewożąc ubrania klientów z i do pralni. Podczas jednego z kursów, gdzieś na peryferiach miasta, samochód łapie gumę. Alain zostaje przy aucie, by zmienić koło, a François rusza pieszo przez las do domu klienta. Na miejscu odkrywa scenę brutalnych gangsterskich porachunków. Przy stole leży kilku zastrzelonych mężczyzn. Na ziemi – walizka wypełniona pieniędzmi. Co zrobi François? Jak potoczą się dalsze wydarzenia?
Oczywiście musicie sięgnąć po komiks, by dowiedzieć się jak cała historia się zakończy. Warto!
„Pralnia” to dobry komiks z pogranicza historii obyczajowej ocierającej się o klimat noir. Scenariusz nie jest może zbytnio rozbudowany, ale ma imponującą głębię. Dialogi są oszczędne, często pourywane, a cisza pomiędzy nimi bywa bardziej wymowna niż wielostronicowe tyrady. Mertens pokazuje, że rutyna, powtarzalność i milczenie mogą generować napięcie większe niż otwarta przemoc.
Tempo narracji jest spokojne, wręcz kontemplacyjne, co pozwala czytelnikowi wejść w psychikę bohatera i rytm jego życia. Nie ma tu prostych podziałów na dobro i zło. Postaci są ludzkie – pełne lęków, słabości i sprzecznych impulsów. To opowieść wymagająca uważności, ale nagradzająca zaangażowanie poczuciem obcowania z historią prawdziwą, bolesną i niepokojąco bliską.
Autor nie tłumaczy emocji – pozwala, by czytelnik nimi nasiąkł. To egzystencjalna publicystyka najwyższej próby. Nie ma tu heroizmu, jest za to czysty tragizm. Scenariusz przypomina antyczną tragedię przeniesioną w realia deszczowego miasta. Każdy element – od rozmowy w kiosku po furgonetkę z logo pralni – staje się częścią sieci, którą los stopniowo zaciska wokół szyi François. Mertens unika taniego moralizatorstwa. Nie osądza bohatera, lecz wystawia go na próbę, przed którą wielu z nas zapewne by się załamało. To opowieść o tym, że bieda i brak perspektyw to nie tylko kwestia pieniędzy, ale przede wszystkim stan umysłu, który w krytycznym momencie potrafi zaprowadzić człowieka na skraj obłędu.
Graficznie „Pralnia” to kawał dobrej roboty.Mertens, mający doświadczenie storyboardzisty i animatora, traktuje plansze jak kadry filmowe. Jego kreska jest niepokojąco żywa – rozedrgana, pełna faktur, jakby szkice dawnych mistrzów przez lata nasiąkały deszczem. Panoramy miasta, mokry asfalt, refleksy neonów, krople spływające po szybach – wszystko to buduje atmosferę samotności, niepokoju i wyobcowania.



Kolory są podporządkowane emocjom. Intymne zbliżenia twarzy, dłoni, detali przedmiotów przeplatają się z szerokimi planami miasta, tworząc rytm wizualny, który rezonuje z psychologią bohaterów.
Ilustracje są tu pełnoprawnym narratorem. Obraz opowiada historię równie sugestywnie jak słowo, a każdy detal – od kałuży po refleks światła – ma swoje znaczenie. Neonowe odbicia w wodzie przypominają impresjonistyczne plamy, a każda plansza sprawia wrażenie starannie przemyślanej kompozycji. Mertens mistrzowsko operuje kadrowaniem: raz pozwala nam poczuć monumentalny ciężar miasta, by za chwilę uderzyć ciasnym zbliżeniem na zmęczoną twarz bohatera.
Autor chętnie sięga po filmowe środki wyrazu – grę światłem i cieniem, zróżnicowane perspektywy, kadry w kadrze – dzięki czemu samo miasto staje się równorzędnym bohaterem opowieści. Każda strona oddycha deszczem, zmęczeniem i napięciem oczekiwania, potęgując poczucie realizmu i psychologicznej głębi.
„Pralnia” to dziełobardzo dobre, ale niepozbawione cech, które dla niektórych mogą być barierą. Największą siłą tego albumu jest jego bezkompromisowa atmosfera – to komiks, który „pachnie” starym kurzem i mokrym asfaltem. Absolutna imersja sprawia, że czujemy chłód bijący z papieru. Autorowi udało się stworzyć bohatera, któremu nie sposób nie współczuć w jego tragicznej naiwności. Niesamowita precyzja w oddawaniu realiów epoki sprawia, że zanurzenie w tej historii pełne i intensywne.
Z drugiej strony, dla czytelnika poszukującego wartkiej akcji, „Pralnia” może okazać się wyzwaniem. To lektura powolna, wymagająca skupienia na detalu, niemal kontemplacyjna w swoim pesymizmie. Tu nie ma światełka w tunelu, a jeśli jest, to są to światłamijanego samochodu podczas ulewy. Autor nie daje nam ukojenia. Można by też uznać, że motyw „torby z pieniędzmi” jest wtórny, ale w rękach Mertensa zyskuje on nowy, niemal mitologiczny wymiar. To komiks „ciężki” w każdym znaczeniu tego słowa – fizycznie i emocjonalnie.
„Pralnia” to nie tylko komiks. To uważna medytacja nad codziennością i nad tym, jak rutyna oraz pozornie niewinne decyzje potrafią zaprowadzić człowieka na skraj przepaści. To lektura, po której cisza zaczyna brzmieć głośniej, a zwykłe gesty nabierają znaczenia. Joris Mertens udowadnia, że dramat nie potrzebuje wielkich słów ani fajerwerków – wystarczy uczciwe, przenikliwe spojrzenie na człowieka w chwili próby.
Autor pokazuje, że komiks może być jednocześnie literacki, psychologicznie pogłębiony, wizualnie olśniewający i emocjonalnie poruszający, a przy tym pozostawać dostępny dla szerokiego grona odbiorców. To dzieło, które zostawia czytelnika w stanie refleksji i wrażliwości.
Sięgnijcie po ten album. Pozwólcie się wciągnąć w ten wir. Dajcie się poprowadzić ulicami zalanymi deszczem, o których wolelibyście nie pamiętać. Nie odkładajcie tej lektury na później – rzadko trafia się okazja, by tak blisko i bezpiecznie przyjrzeć się temu, jak cienka bywa granica między codzienną rutyną a całkowitym upadkiem. Stańcie pod tym deszczem. Ta historia może na długo zmienić sposób, w jaki patrzycie na każde ciemne okno mijane po drodze, za którym być może znajduje się ktoś pozostawiony samemu sobie.
| Współpraca recenzencka (redakcja otrzymała bezpłatny egzemplarz) |
TAK |
|---|---|
| Tytuł | „Pralnia” |
| Seria | - |
| Wydawca | Egmont |
| Scenarzysta | Joris Mertens |
| Rysownik | Joris Mertens |
| Kolorysta | Joris Mertens |
| Tłumacz | Ernest Kacperski |
| Rok wydania | 2025 |
| Format | 216x285 mm |
| Okładka | twarda |
| Liczba stron | 144 (kolor) |
| Cena okładkowa | 99,99 zł |
Zamieszczone w recenzji obrazy pochodzą z omawianego komiksu i zostały wykorzystane wyłącznie w celach informacyjnych i promocyjnych, w ramach dozwolonego użytku recenzenckiego. Nie są w żaden sposób używane ani udostępniane w celach szkolenia systemów sztucznej inteligencji.
[Współpraca reklamowa] Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę.