Starventure. Katarzyna Kubasik. Recenzja komiksu

Świat czasem przypomina źle ustawioną maszynę losującą – niby wszystko powinno działać, a jednak każda kolejna decyzja wywołuje serię absurdalnych zdarzeń. Logika próbuje nadążyć, ale szybko dostaje zawrotów głowy, a przypadek uśmiecha się, gdy najmniej się tego spodziewasz. W tej rzeczywistości humor miesza się z chaosem, a nieprzewidywalność staje się codziennością. Każdy ruch może wywołać efekt domina, którego nawet twórcy nie przewidzieli. I choć nikt nie prosi cię o pozwolenie na obserwowanie tego spektaklu, trudno oderwać wzrok od tej przewrotnej gry.
Wydawnictwo Kurc przedstawia nam nowy komiks utalentowanej polskiej artystki Katarzyny Kubasik – „Starventure”. To przykład dzieła, które odważnie łączy gatunki i nie boi się wyjść poza bezpieczne ramy rodzimego komiksu science fiction. Autorka stawia na fabułę z pogranicza absurdu i filozoficznej satyry, tworząc historię, w której główny bohater – Virlandil – bardziej dryfuje przez życie, niż nim kieruje. To postać leniwa, pełna drobnych wad i marzeń o łatwym sukcesie, którą los wrzuca w sam środek kosmicznej gry o wielką stawkę. Kubasik buduje świat, w którym szczęście nie jest już przypadkiem, lecz towarem – kontrolowanym, dystrybuowanym i manipulowanym przez korporacje, które ingerują w rzeczywistość, a nawet w samą strukturę losu.
Virlandil, uzależniony od hazardu młody chłopak, podczas kolejnego nieudanego poszukiwania szczęścia w kasynie, przez przypadek (czyżby?) poznaje przy barze podchmielonego biznesmena, który oferuje mu odmianę losu. Młodzieniec ma tylko za zadanie stawić się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej porze. I zaczyna się prawdziwa karuzela nieprzewidzianych wydarzeń i pomyłek. Nasz główny bohater doprowadza do awarii statku kosmicznego, którym leci z podobnymi do niego kandydatami do lepszego świata. W wyniku awarii przenosi się do innego wymiaru i na skutek swojej nieudolności oraz pecha zostaje ścigany i pojmany przez miejscowe służby porządkowe oraz skierowany na program resocjalizacji. Virlandilowi po raz kolejny udaje się uciec. Co będzie dalej, dowiecie się oczywiście po przeczytaniu całości.



„Starventure” od pierwszych stron przyciąga energią i nieprzewidywalnością. Kubasik nie sili się na realizm – zamiast tego proponuje groteskę, ironiczny komentarz do współczesnej obsesji na punkcie sukcesu i przypadkowości. Świat przedstawiony przypomina sen połączony z telewizyjną reklamą: kolorowy, chaotyczny, pełen nonsensu, a przy tym boleśnie prawdziwy. Autorka umiejętnie bawi się kliszami science fiction, przetwarzając je w duchu parodii – zamiast chłodnego futuryzmu dostajemy świat absurdalnych technologii i biurokratycznych paradoksów, gdzie każda decyzja, nawet najbłahsza, może zostać wykorzystana przez wyższe, nie zawsze zrozumiałe moce. Kubasik prowadzi tę historię z dystansem i humorem, ale pod powierzchnią ironii kryje się gorzka diagnoza współczesności. To opowieść o człowieku zagubionym w systemie, który obiecuje szczęście, by następnie odebrać nawet możliwość samodzielnego wyboru.
Warstwa graficzna komiksu stanowi istotny element jego siły. Kubasik, odpowiedzialna zarówno za rysunki, jak i scenariusz, tworzy spójny wizualny język – lekko przerysowany, z wyraźną kreską i odważną kolorystyką, która podkreśla surrealistyczny charakter historii. Estetyka balansuje między stylistyką retro a współczesnym indie-komiksem, co nadaje całości specyficzny, nieco outsiderowski klimat. Widać w tych rysunkach zarówno zabawę formą, jak i potrzebę wyrażenia czegoś osobistego – świata widzianego przez pryzmat niepokoju, ale też czystej fascynacji absurdem.



„Starventure” to komiks, który trudno zaszufladkować. To nie jest klasyczne science fiction, choć korzysta z jego estetyki. To nie jest też czysta komedia, choć historia bywa momentami zabawna. To raczej filozoficzna przypowieść o świecie, w którym absurd stał się codziennością, a los – produktem na sprzedaż. Kubasik pokazuje, że polski komiks nadal potrafi zaskakiwać – nie przez efektowność, lecz przez odwagę w łączeniu tematów i tonów. Artystka udowadnia, że jej praca jest dowodem na to, że w rodzimym komiksie wciąż jest miejsce na indywidualność, eksperyment i artystyczny bunt.
W omawianym komiksie nawet najbardziej przewidywalny czytelnik szybko odkryje, że w kosmosie nic nie jest pewne – zwłaszcza poczucie własnej godności. Ten komiks udowadnia, że najlepsze przygody nie wymagają heroizmu ani geniuszu, wystarczy odrobina nieuwagi i niezłego pecha. Zachęcam Was do sięgnięcia po ten komiks, tym bardziej że „ciąg dalszy nastąpi”!
Komiks został wydany przez wydawnictwo Kurc.
Tytuł: Starventure
Scenariusz i ilustracje: Katarzyna Kubasik
Format: 165x235 mm
Okładka: miękka
Ilość stron: 108 (kolor)
Rok wydania: 2025
Cena detaliczna: 75 zł
[Współpraca reklamowa] Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Kurc. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.