Wieże Bois-Maury. Wydanie zbiorcze 1. Hermann. Recenzja komiksu

Kiedy myślimy o średniowieczu, zwykle wyobrażamy sobie sceny rodem z podręczników: rycerzy w lśniących zbrojach, księżniczki uwięzione w wieżach, turnieje pełne chwały i pieśni o bohaterach. Rzeczywistość była jednak inna – to nie był czas romantycznych uniesień, lecz głodu, przemocy i zdrady. „Wieki ciemne” zasłużyły na swoją nazwę.
Hermann, mistrz europejskiego komiksu, w swoim cyklu „Wieże Bois-Maury” nie powiela legend. Rozdziera je na strzępy. Pod cienką warstwą rycerskich ideałów ukazuje błoto, dym nad spalonymi wioskami i pustkę w oczach ludzi walczących nie o chwałę, lecz o przetrwanie.
Pierwszy tom zbiorczy, opublikowany przez wydawnictwo Elemental, zawiera trzy albumy:
- Babette
- Eloise de Montgri
- Germain
Centralną postacią cyklu jest rycerz Aymar de Bois-Maury. Jego zamek i tytułowe wieże istnieją już tylko w pamięci i marzeniach - niczym miraż, który prowadzi go przez bezdroża. Nie jest on bohaterem z romansów arturiańskich, lecz wygnańcem, wędrującym wraz z wiernym giermkiem Olivierem. Jego herb wciąż błyszczy w świadomości, ale w rzeczywistości pozostała mu tylko droga, brzęk miecza u boku i konieczność wikłania się w cudze dramaty.
Kronika kurzu, krwi i namiętności
Hermann kreśli obraz średniowiecza pozbawiony złudzeń. Rycerz nie zawsze staje się wybawcą, kobieta nie czeka w wieży, a chłop, choć przygarbiony, potrafi przeżyć tragedię większą niż król. Autor nie rekonstruuje epoki w sposób podręcznikowy - ożywia ją i ukazuje jako czas pasji, brutalności i namiętności.
W tle pobrzmiewają echa krucjat, konfliktów feudalnych i religijnych, ale sednem są emocje jednostek - ich miłość, gniew, strach i rozpacz. W porównaniu do literatury romantyzującej epokę, „Wieże Bois-Maury” przypominają raczej kroniki Guiberta de Nogent niż Pieśń o Rolandzie.



Bohater i narracja
Choć Aymar jest głównym bohaterem, w pierwszym tomie pozostaje na uboczu, spajając poszczególne historie. Bywa obserwatorem, ale i uczestnikiem, którego obecność wydobywa na wierzch ciemne mechanizmy ludzkiej natury.
Scenariusz Hermanna jest precyzyjny niczym cios miecza. Każdy album to osobna opowieść z początkiem, rozwinięciem i dramatycznym zakończeniem. Nie są to jednak zamknięte baśnie, lecz fragmenty większego fresku, w którym Aymar stanowi nić łączącą kolejne wątki.
Narracja jest zwięzła, pozbawiona zbędnych wyjaśnień i monologów. Hermann ufa obrazowi i dialogowi - surowemu, chropowatemu, nierzadko brutalnemu. To język epoki: pełen gniewu, rozkazów, pożądania i rozpaczy.
Autor nie moralizuje. Pokazuje świat, w którym kodeks rycerski częściej był pustym hasłem niż praktyką. Wplata w fabułę problemy epoki: nierówności społeczne, zależność chłopów, podporządkowanie kobiet politycznym i cielesnym grom. Nie tworzy historii o rycerzu-wybawcy, lecz panoramę epoki, w której każdy człowiek jest uwikłany w dramat większy niż własne życie.
Warto podkreślić przekład Wojciecha Birka, który oddaje klimat epoki, posługując się zróżnicowanym językiem poszczególnych stanów. Dialogi brzmią żywo i naturalnie, dzięki czemu lektura płynie wartko.
Trzy dramaty ludzkie
Babette
Pierwszy album otwiera cykl w sposób mocny i drapieżny. To nie opowieść o wielkiej bitwie, lecz dramat wiejskiej dziewczyny, której życie zostaje brutalnie przerwane. Bieda, gwałt, oskarżenie, więzienie i próba „sądu bożego” stanowią oś narracji. Germain, prosty murarz zakochany w Babette, zostaje fałszywie oskarżony o zabójstwo rycerza-gwałciciela.
Aymar zakłóca lokalny porządek, stając w obronie skazanych. Szczególnie mocne są sceny turnieju i rytuałów sprawiedliwości, w których prawo i przemoc splatają się w fatalny dla jednostki węzeł. To opowieść o winie i bezsilności – bez prostego katharsis, za to z gorzką refleksją.
Eloise de Montgri
Drugi album rozpoczyna się od ataku na feudalną posiadłość. Grupa rabusiów pod wodzą tajemniczego „człowieka z głową kozła” sieje śmierć i spustoszenie, pozostawiając przy życiu jedynie kilku chłopów i małoletniego dziedzica.
Na scenę wkracza Eloise - kobieta, która od lat pragnie zemsty na przywódcy bandytów. To postać silna, niejednoznaczna, wprowadzająca do cyklu wątek kobiecej determinacji. Jej obecność prowadzi do kulminacji, w której prawda wychodzi na jaw, a losy bohaterów rozstrzygają się dramatycznie. Aymar i Olivier, jak zawsze, zostają wplątani w historię.
Germain
W trzecim albumie tytułowy bohater po doświadczeniach z Babette trafia do środowiska złodziei i bierze udział w napadzie na klasztor. Hermann ukazuje konsekwencje wykluczenia społecznego: człowiek odrzucony szuka miejsca wśród wyrzutków.
Równolegle Aymar i Olivier eskortują pielgrzymów zmierzających do Composteli. Droga ta, pełna duchowych i materialnych kontrastów, zestawiona zostaje z losem Germaina. Autor pokazuje przestępstwo nie jako abstrakcyjną winę moralną, lecz jako rezultat systemowych napięć - wygnania, biedy, potrzeby przynależności. Historia kończy się refleksją nad tym, co naprawdę kształtuje człowieka.



Warstwa graficzna
Hermann jako rysownik to mistrz szczegółu. Jego kreska, choć realistyczna, unika fotograficznej dosłowności. Widać każdy kamień w murze, każdą bliznę na twarzy, każdy ślad pracy na dłoniach chłopów. Twarze bohaterów są pełne zmarszczek i zmęczenia ale pozbawione idealizacji.
Kolorystyka jest intensywna, czasem wręcz zbyt jaskrawa. To efekt akwarelowej techniki artysty, który świadomie potęguje dramatyzm plansz. Choć barwy wzmacniają ekspresję, mogą jednocześnie męczyć czytelnika.
Nietypowym zabiegiem są kolorowe dymki. Nie są one ozdobnikami, lecz integralną częścią kompozycji planszy. Hermann świadomie unika białych pól, które zaburzyłyby spójność obrazu. To rozwiązanie odważne i konsekwentne.
Kadry prowadzone są jak ujęcia filmowe: od panoram ukazujących zamki czy wioski, po intymne zbliżenia dłoni na mieczu czy kropli potu na skroni. Rytm narracji jest precyzyjny. Cisza potrafi trwać długo, by nagle ustąpić miejsca gwałtownej akcji.
W porównaniu z wcześniejszymi seriami Hermanna (Comanche, Jeremiah), „Wieże Bois-Maury” są mroczniejsze i bardziej realistyczne. Widać fascynację historią, ale bez potrzeby wiernej rekonstrukcji.
Mocne i słabe strony
„Wieże Bois-Maury” nie są łatwą lekturą. Fabuły bywają duszne i tragiczne, a intensywna kolorystyka może odstraszyć miłośników subtelniejszych rozwiązań. To dzieło ciężkie, dla czytelników poszukujących czegoś więcej niż eskapistyczna przygoda.
W tej surowości kryje się jednak siła. To opowieść szczera, pozbawiona złudzeń, pokazująca średniowiecze jako pole bitewne emocji i interesów. Hermann nie unika trudnych tematów: przemocy wobec kobiet, nędzy chłopów, zdrad rycerstwa.
Na uwagę zasługuje konstrukcja cyklu. Każdy album to odrębna historia, a zarazem część większej całości. Postacie są wyraziste, nawet jeśli pojawiają się tylko na chwilę. Każda z nich niesie własny dramat, który zostaje w pamięci czytelnika.



Podsumowanie
„Wieże Bois-Maury. Wydanie zbiorcze 1” to dzieło ambitne, wymagające i przejmujące. Hermann udowadnia, że komiks historyczny może być nie tylko ilustracją epoki, lecz także poważnym komentarzem o ludzkiej naturze.
To lektura dla tych, którzy chcą zobaczyć średniowiecze nie jako legendę, lecz jako świat pełen kurzu, błota i krwi. Aymar de Bois-Maury wędruje przez ten świat, dźwigając własne marzenia o utraconym zamku - a wraz z nim wędruje czytelnik przez dramaty Babette, Eloise i Germaina.
Na końcu pozostaje pytanie: co ważniejsze - wieże wznoszące się ku niebu czy droga, którą człowiek przemierza, by je odnaleźć? Hermann nie daje odpowiedzi, ale zostawia obraz, który na długo zapada w pamięć.
Mnie ta lektura pochłonęła całkowicie. I nie mogę się już doczekać kolejnego tomu. Jeśli lubicie historie osadzone w średniowieczu, ale bez elementów fantasy, zdecydowanie powinniście sięgnąć po ten tytuł.
Komiks został wydany przez wydawnictwo Elemental.
Tytuł: Wieże Bois-Maury. Wydanie zbiorcze 1.
Scenariusz i rysunki: Hermann
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Format: 215x290 mm
Okładka: twarda
Ilość stron: 144 (kolor)
Rok wydania: 2025
Cena okładkowa: 119,00 zł
[Współpraca reklamowa] Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Elemental. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.