Wilk. Recenzja komiksu

Są takie historie, które uderzają w samo sedno naszego instynktu przetrwania. Bez zbędnych dekoracji, bez moralizatorstwa, bez podawania gotowych odpowiedzi. Od wieków opowiadamy je na różne sposoby. Hemingway wysyłał Santiago na bezkresne morze, by zmierzył się z marlinem większym niż jego łódź. Melville kazał Ahabowi ścigać białego kaszalota, aż w pogoni zatracił własne człowieczeństwo. Jack London pokazywał, jak człowiek i wilk potrafią nienawidzić się i rozumieć jednocześnie, w ciszy, bez słów.
Jean-Marc Rochette w swoim komiksie „Wilk” idzie tropem Londona, ale rezygnuje z romantyzowania przygody. Nie ma tu hollywoodzkiej brawury. Jest lodowaty realizm, w którym każdy oddech paruje w mroźnym powietrzu, a jeden źle postawiony krok może być ostatnim.
Wilcza krew i ludzki gniew
Akcja komiksu rozgrywa się w surowych, bezlitosnych krajobrazach Alp. To tu, w krainie pionowych ścian i niekończących się mrozów, człowiek jest co najwyżej gościem, a każdy jego ruch mierzony jest spojrzeniem czegoś starszego, większego i bardziej nieubłaganego niż on sam. Bohaterem jest Gaspard, doświadczony pasterz i myśliwy, który zna góry jak własną kieszeń. Jego życie to rytuał, powtarzalny jak pory roku: sezonowy wypas owiec, czuwanie nad stadem i walka z drapieżnikami. To rutyna, którą zdołał przemienić w swój codzienny spokój.
Jednak ten pozorny spokój zostaje brutalnie przerwany przez wilczycę, która zaczyna dziesiątkować jego stado. Pasterz, kierowany gniewem, w akcie desperacji zabija zwierzę na terenie chronionego prawem parku. Wtedy zauważa jednak osierocone szczenię. W geście sprzecznym zarówno z prawem natury, jak i ludzkim prawem, oszczędza je. Ten jeden impuls, ten jeden moment wahań, uruchamia spiralę zdarzeń, której konsekwencje będą powracać latami. Szczenię dorasta, a wraz z nim rośnie żądza zemsty, która przywiedzie je z powrotem w dolinę.
Od tego momentu narracja staje się cyklicznym ciągiem sezonów. Letnie wypasy, jesienne zejścia z gór, zimowe oblężenie mrozem, wiosenne roztopy, które zmywają tropy i odsłaniają szkielety.



Pojedynek bez odwrotu
Lata mijają. Szczenię dorasta. Wraca. Nie jako przestraszone wilczę, lecz jako pełnoprawny drapieżnik. Wilk. To nie jest zwykła konfrontacja „człowiek kontra zwierzę”. To pojedynek dwóch istot, które łączy wspólna przeszłość.
Wilk nie atakuje od razu. Czeka. Obserwuje. Wybiera momenty, kiedy to on jest panem sytuacji: noc, mgła, teren, którego zna każdy zakamarek. W końcu uderza. Jednej nocy doprowadza stado owiec do paniki, a te - pchane ślepym strachem - rzucają się w przepaść. Zabija też jedynego towarzysza Gasparda, jego psa.
Po tym nie ma już odwrotu. Gaspard wie, że ta historia zakończy się tylko w jeden sposób. Przeżyje albo on, albo wilk. Rusza w góry, by stoczyć ostateczne starcie.
„Wilk” to mistrzowskie studium minimalistycznej narracji. Rochette nie potrzebuje zbędnych słów, by opowiedzieć swoją historię. Scenariusz płynie w rytmie natury - powoli, niczym lawina, która z początku ledwo się porusza, by w kulminacyjnym momencie zmieść wszystko z powierzchni ziemi. Siła opowieści tkwi w tym, co niewypowiedziane. W surowych, precyzyjnych dialogach, które są jak cios siekierą. W gestach, które wyrażają więcej niż całe monologi. W milczących spojrzeniach, które mówią o bezradności, dumie i determinacji.
Autor buduje dramaturgię nie tylko przez wydarzenia, ale i przez przemilczenia. Nie tłumaczy nadmiernie motywów postaci, zostawiając luki, które czytelnik musi wypełnić sam. W efekcie opowieść staje się czymś więcej niż tylko historią o pasterzu i wilku. To metafora samotności, dumy i nieuchronnego starcia z tym, co silniejsze od nas.
Postać Gasparda została napisana z niezwykłą dojrzałością. Poznajemy go powoli, przez jego czyny i codzienne zmagania, które stają się echem jego wewnętrznych dramatów i historii. To człowiek, który w starciu z naturą szuka nie tylko przetrwania, ale i sensu, a jednocześnie nie cofa się przed koniecznością i okrucieństwem, jakie narzucają mu okoliczności.



Obraz, który tnie jak mróz
Rysunek Rochette’a jest równie surowy co opowiadana historia. To świadomie chropowata, „szorstka” kreska, która z widocznym ciężarem materii rzeźbi otoczenie. Linie artysty wnikają w najdrobniejsze detale: w zmarszczki pasterza, w sierść wilka, w sypki śnieg, który zdaje się szeleścić pod palcami. Anatomia wilka to esencja dynamiki ruchu, a twarz Gasparda to mapa zmęczenia. Krajobraz nie jest tylko tłem - on sam jest urządzeniem dramaturgicznym. Pionowe ściany i poziome warstwy światła tworzą przestrzeń, która dosłownie pcha akcję ku krawędzi kadrów. Kadrowanie odzwierciedla rytm oddechu: długie plansze dają czas na „wdech”, gęste sekwencje akcji to „wydech”. „Puste” pola śniegu czy mgły nie są ozdobnikami, ale pauzami, dzięki którym czuć dystans i upływający czas.
Ogromne brawa należą się również Isabelle Merlet za nałożenie koloru. Paleta barw to poezja zimna: odcienie bieli, szarości i błękitu przeplatają się z szorstkimi, brązowymi akcentami, które podkreślają surowość gór. Nie ma tu miejsca na jaskrawe kolory. Wszystko jest przytłumione, jak w krainie, w której życie z trudem próbuje przebić się przez warstwę lodu.
Historia, która zostawia blizny
To, co czyni „Wilka” tak wyjątkowym, to jego szczerość i bezkompromisowość. To opowieść bez upiększeń, która uderza w samo sedno. Zmusza do refleksji nad naszym miejscem w świecie, nad tym, co tak naprawdę jest ważne, gdy pozostaje nam tylko walka o przetrwanie. Niektórzy mogą uznać komiks za zbyt minimalistyczny, a jego powolne tempo może być wyzwaniem. Ale to, co dla jednych będzie wadą, dla innych okaże się największą zaletą. Ta surowość i ascetyzm są kluczem do zrozumienia głębi tej historii.
Jeżeli oczekujesz moralnego werdyktu, a nieustępliwie szukasz „jedynie słusznej” strony, komiks ten wyda ci się okrutny i emocjonalnie niewygodny. Minimalizm dialogu zmusza do skupienia na obrazie, co dla części czytelników może być barierą. Ale właśnie w tym tkwi siła Rochette’a: to opowieść, która nie szantażuje łzami, lecz zmusza do uznania dwóch równych racji. Scenariusz jest zdyscyplinowany i bezpretensjonalny, dzięki czemu emocje docierają do czytelnika bez filtrów.
Rochette pokazuje, że natura nie jest tłem dla ludzkich historii, lecz równorzędnym podmiotem, który dyktuje reguły gry. Taka perspektywa rzadko gości w komiksowym mainstreamie, a jeszcze rzadziej bywa tak przekonująca.Autorstworzył dzieło, które zdobyło uznanie krytyków i publiczności na festiwalach komiksowych. Jego uniwersalny przekaz, mimo lokalnej scenerii, trafia do czytelnika w każdym miejscu na świecie.
„Wilk” to lektura, która pozostawi w tobie blizny, ale jednocześnie sprawi, że poczujesz się żywy. Sięgnij po ten komiks, by zobaczyć w nim echa własnych zmagań. Przekonaj się, co nas definiuje, gdy wszystko inne odchodzi w zapomnienie.
Komiks został wydany przez Wydawnictwo Marginesy.
Tytuł: Wilk
Scenariusz i ilustracje: Jean-Marc Rochette
Kolory: Isabelle Merlet
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Format: 192 x 269 mm
Okładka: twarda
Ilość stron: 112 (kolor)
Rok wydania: 2020
Cena okładkowa: 49,90 zł